środa, 20 listopada 2013

Kobieta Zwykła i buty


Wiem że pracując w domu nie muszę się nikomu podobać. Mogę cały dzień paradować w szlafroku (którego nie posiadam), bamboszach i wałkach na głowie (też nie posiadam a włosy kręcą mi się same)
Ale czasem, pod wpływem kobiecego impulsu kupie sobie coś ''ładnego'' (choć tego nie potrzebuje)
W tym przypadku są to buty
Przychodzę do domu, pokazuje mężowi i słyszę:
-taaakie??? szpilki??? czerwoooneeee???gdzie ty w tym będziesz chodzić?
-chociażby po domu! zamiast kapci, bo nie mam!-odpowiadam złośliwie
-ha, już to widzę...
Następnego ranka wstaje, idę po buty, zakładam na spuchniętą po nocy nóżkę, idę sobie zrobić kawę. Dzieci dziwnie patrzą:
-mama, dobrze się czujesz? masz buty i się nawet nie ubrałaś!?
-tak, mam się dobrze. Od dziś będę tak chodziła po domu, skoro nigdzie nie wychodzę – odpowiadam spokojnie. Dzieciaki popatrują na siebie przewracając oczami.
Pies natychmiast się zerwał radośnie na mój widok w szpilkach, pytając wzrokiem czy to już pora na spacer (biedny zobaczył buty na nogach i tu nastąpiło zmylenie). Odpowiedziałam mu na głos, że nie idziemy i spoczął posłusznie na swoim posłaniu, ale za każdym razem jak przechodziłam z jednego miejsca na drugie to zrywał się na baczność w oczekiwaniu aż zadźwięczy jego smycz.
Rezultat: buty mnie ''obgryzły'', pies nabawił się chyba nerwicy, sąsiad pewnie mnie przeklął że mu pól dnia nad głowa stukałam, mąż i tak mnie nie podziwiał, dzieci pomyślały, że mi odbiło i koniec końcem.. buty stoją w szafce.
Czy z tego wynika jakiś wniosek? Oczywiście.. każda kobieta wyciągnie inny.. A dlaczego? Bo każda z nas jest inna :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz