czwartek, 13 lutego 2014

Orgazm - nie tylko w Walentynki!

Orgazm, szczytowanie – moment najsilniejszego podniecenia płciowego i towarzyszącego mu równie silnego uczucia rozkoszy, będący najczęściej celem lub zakończeniem stosunku płciowego, aktu masturbacji bądź innej formy zachowania seksualnego. 
Zadziwiające jest jak wiele jest jego odmian i ile stref erogennych znajduje się na "terenie" kobiecego ciała. Aż szlak mnie trafia za przeproszeniem jak czytam, że kobiety udają orgazm, lub że go w ogóle nie mają .
No jakim trzeba być fajtłapą żeby przeciętnej kobiety do orgazmu nie doprowadzić?! Wybaczcie mi panowie.. Ja wiem, że wy chcecie, żeby kobieta podczas stosunku dawała wam wskazówki gdzie lubi, jak lubi i czy mocniej, czy nie słabiej, czy szybciej, czy wolniej, czy dotykać , czy gryźć, czy stosować jeszcze inne chwyty poniżej pasa lub powyżej...jak kto lubi. No ale bez przesady. Jestem kobietą od urodzenia  i stwierdzam ze smutkiem, że nie wszystkie lubimy być “panią od geografii kobiecej” i pokazywać palcem bądź innym wskaźnikiem, gdzie macie nas dotknąć i gdzie nie, która górka jest gdzie i jak się na nią wspiąć. Oczywiście wiadomo, że na początku związków orgazmy są częstsze, i wcale nie zależy czy “on” jest boski w te klocki. Wystarczy, że nas kręci (nie mowię tu o pozycji ...bo jeszcze ktoś źle zrozumie i wyleci od tego kręcenia przez okno) i większość dochodzi do orgazmu jeszcze zanim się zacznie zabawa "na całego".
Wiem też, że orgazm, jak piszą w Google to tak zwane szczytowanie, czyli dochodzi się do niego na końcu... Ale jakże rozczarowujący jest fakt  gdy “on” się nasapie pod górkę, ty się nasapiesz a szczytu kur*a jak nie widać tak nie widać i w końcu wracasz do punktu wyjścia, bo “on” już na swój czubek emocji dotarł i jest zbyt zmęczony, leniwy lub śpiący by i ciebie na ten szczyt zabrać by pokazać te słynne  "fajerwerki"
Nie wiem , czemu kobiety udają orgazmy, bo dla mnie to głupota i krzywda dla obojga. Jak nie mam to nie mam i albo się facet postarasz albo znajdę inny sposób... Bez szantażu i histerii oczywiście. Brak orgazmu nie jest powodem do dramatu, jeśli nie staje sie nagminny.
Poza tym są sposoby poznania czy kobieta faktycznie szczytuje. Na przykład  po rozszerzonych źrenicach, choć oczywiście nie polecam podnoszenia jej powiek i zaglądanie w oko , podczas gdy ona może czuć się dobrze z oczami zamkniętymi. Jak się chce to można poznać po innych symptomach.
Podam kilka przykładów orgazmów. Jest ich jeszcze osiem poza niżej wymienionymi.
1. Orgazm łechtaczkowy: nie będę się rozwodzić... wszyscy wiemy o co tu chodzi.
2.Orgazm pochwowy: podobnie jak wyżej.
3. Orgazm punktu G- nooo, to jest wyższa szkoła jazdy, powinni dawać dyplom dla tego który znalazł ten punkt więcej niż jeden raz.
4. Orgazm cewki moczowej: dość częsty, choć mało popularny.
5.Orgazm sutkowy: no, oczywiście wszyscy wiemy że kobieta posiada piersi, u szczytu których znajdują się sutki. Tam proszę się kierować w celu zapoznania się z materią.
6.Orgazm wielokrotny: ooo, o tym faceci wciąż komentują... Bo jeśli kobieta ma wielokrotny to wielokrotne oklaski się dla pana należą!
7. Orgazm strefowy: ten jest dla bardzo wrażliwych... czyli można go mieć bez odbywania stosunku...
8. Orgazm jedno-ogniskowy (u 40 % kobiet): czyli koncentracja na tylko jednym punkcie i doprowadzenie do babskiego wytrysku.
9. Orgazm wieloogniskowy (u 60% kobiet): czyli przeciwieństwo tego co wyżej.
10. Orgazm częściowy (czyli że on tak, już jest po ..., a ty leżysz i patrzysz w sufit bądź w innym kierunku)
11. Orgazm totalny : ten pamiętamy z młodych lat... ale rozpisywać się nad nim nie będę.
Zaczynam podejrzewać, że panowie zupełnie niechcący omijają kobiece strefy erogenne, po czym pada słowo “przepraszam”. Wiedzieć wam trzeba, że słowo to, choć z dobrej edukacji wypływa, jest słowem najbardziej znienawidzonym przez kobiety w takiej właśnie sytuacji.
Chcecie mieć dobre kobiety? Uśmiechnięte? Zadowolone? Nie zgryźliwe? Takie, które nie będą narzekać? Nic prostszego. Doprowadzić proszę partnerkę do orgazmu. Jak pisze Wikipedia: "Bezpośrednim efektem orgazmu jest zaspokojenie seksualne objawiające się odprężeniem ciała, ustąpieniem przekrwienia organów płciowych i psychicznym uczuciem błogostanu oraz spełnienia emocjonalnego".

A czy może być coś piękniejszego dla mężczyzny  niż stan kobiecego spełnienia? 
No, poza dobrą wiertarką lub wmarzonym autem oczywiście.




1 komentarz: