Nie lubię tego tematu,
ale wiosna ma to do siebie, że koty marcują, kwiatki kwitną,
pszczółki bzykają a ludzie oprócz alergii maja jeszcze inna
dolegliwość zwana miłością (pominę tu okres godowy, który
jakby też nasila się w tej epoce).
Moi czytelnicy i przyjaciele, zapytani o określenie w jednym słowie czym jest miłość
odpowiadali:
*Paliwem-czyli odbieram, że
to napęd życiowy
*Szczęściem - jeśli
jesteś świeżo zakochany, to rozumiem
*Ciężarem-też może się
zdarzyć... że na odległość, albo miłość utracona może być
ciężarem
*Kłamstwem- zgadzam się
częściowo, bo oczekujemy czegoś innego z teorii o miłości.
*życiem (odpowiedzieli mi
4 panowie!)-wybaczyć proszę ale nie zrozumiałam.
*światłem-no tak, jeśli
jesteś jakiś zagubiony, to może miłość ci rozświetli co nie
co.
*Płomieniem-owszem, może
być tym płomykiem ogrzewającym serducho, zimne dłonie, zimne
stopy pod pierzyna, i czymś co potrzebne jest do życia (tu
przypomniałam sobie sławny film “Walka o ogień” nie pytajcie
dlaczego)
*Wszystkim (odpowiedziały
3 kobiety)-uczuciowość wzięła górę w tej definicji. Ale myślę, że nie jest wszystkim. Bez niej można jakoś żyć. Owszem, jak była
a się zmyla, to jakość tak pusto w naszym świecie, na płucach
jakoś ciężko...jakby tlenu brakowało. A wszyscy wiemy, że tlen do
życia jest niezbędny.
*Dopełnieniem-bardzo
celne moim zdaniem stwierdzenie. Możemy czuć się bardzo spełnieni
w dziesiątkach dziedzin, a jednak jak na naszej drodze spotkamy
miłość to … ach, cóż tu dużo mówić.
*Ciepłem-tak, jest
ciepłem jeśli jest to miłość spokojna.
*Przywiązanie- jakoś
mnie to przeraziło. Nie lubię się przywiązywać..i nie lubię jak
ktoś się do mnie przywiązuje, bo grozi po czasie uzależnieniem.
Ale to tylko moje spostrzeżenie.
*Lojalnością-nie wiem
czy miłość ma coś wspólnego... może małżeństwo bardziej...
ale mogę się mylić.
*Piorunem-bardzo mi się
spodobało, bo czasem tak jest że spadnie i gruchnie, i życie do
góry nogami wywróci i równie szybko jak burza może odejść bez
pożegnania.
Jak widzimy, każdy ma
inne pojecie o miłości, ciężko ja opisać jednym słowem.
Ja ujęłabym to w słowie
“uczucie”. Tak po prostu. Każdy czuje inaczej, każdy szuka
czegoś innego w miłości. Jeden szuka spokoju i pewności, inny
szuka wielkich uniesień i wierszy, reszta chce być zaślepiona
bezlitośnie i nie widzieć świata poza nim/nią..
Nie lubię pisać o
miłość... To temat zbyt obszerny. Ale idzie wiosna.
Chcę zaszczepić się na
miłość. Uodpornić, nie cierpieć, nie sprawiać cierpienia. Chcę ukręcić łeb tej kocicy co pod oknem marcuje z kotem i spać nie
daje. Chcę żeby był już kwiecień ...albo nie, bo znów święta.
Albo może maj? Nie maj tez nie, bo pogoda piękna i wszyscy
zakochani oblegają ławki w parku i nie ma gdzie przycupnąć, żeby
nie widzieć liżących się parek. Może lepiej czerwiec? Nie,
też nie, bo ślubów pełno, a ja na ślubach bardzo płaczę (nie
przyznam się czemu).
Lipiec, też odpada, bo
zaczynają się wakacje i wszyscy tacy porozbierani, opaleni, myślą
o seksie na Ibizie i nie można spokojnie wyjść w nocy, bo zaraz
wszystkim bzykanie za rogiem.
Wrzesień może? Ooo tak,
wrzesień. Depresja jesienna bardzo mi odpowiada. Alergii nikt nie ma,
spokój, liście pod nogami, i nikt już nie pamięta o wiośnie,
zakochanym spojrzeniu i wspólnych wakacjach które nie doszły do
skutku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz