sobota, 22 marca 2014

Nie lubię


Nie lubię wielu rzeczy i wielu zachowań i wielu potraw, więc chyba od normy aż tak nie odbiegam, ale dziś zdenerwował mnie chłop z cygarem, który szerokim krokiem kroczył okrakiem przede mną po chodniku i nijak nie mogłam przejść, żeby tego cholernego zapachu w moje zdrowe płuca nie wciągnąć. Dodam że nie palę, ale palaczom głów nie obcinam i przyznam, że od zawsze jestem nimi otoczona, więc stopień mojej tolerancji wynosi 98%. Sama mam od 20 lat palacza w domu, który kopci w kuchni i dzięki temu nie mogę mieć białej firanki na oknie, ale żółta też pasuje jak ulał do mebli.
No wiec do rzeczy. Nie lubię jak dym i inne wyziewy ludzkie i nie tylko lecą mi na twarz.
Nie lubię jak przy dwóch kroplach deszczu ludzie łażą z parasolami i chcą mi wydłubać moje oczęta, za każdym razem jak już biorę rozpęd do wymijania ich na przejściu dla pieszych. Odnośnie wymijania... nie znoszę grupek emerytek, które ciągną się spacerowym krokiem całą szerokością chodnika i nie dają mi przejść. Trąbię im do ucha, kulturalnie ”przepraszam” , ale nie słyszą nigdy. No jak mają słyszeć jak głuche jak pnie. Nawet własnego sapania i popierdywania nie słyszą, co tez świadczy o braku czucia tudzież węchu.
Nie lubię też dziadków z laskami, którzy też chodzą w podwójnym rzędzie pomimo że idą w pojedynkę. Z całym szacunkiem do ludzi starszych... Pamiętam jak wiele lat temu szlam odprowadzić dziecko do żłobka i spieszyło mi się, jak większości matek z rana , a tu szedł taki dziadek przed nami, lewą stroną chodnika i podpierał się laseczką zajmując cały chodnik. Zatrąbiłam mu 2 razy od tylu do ucha “przepraszam” , ale dziadek chyba naprawdę głuchy, wiec mój 2 letni synek podszedł dziadkową laskę od tylu, wydarł mu ją z reki i wyrzucił w żywopłot. Tym sposobem pozbył się dziadka, który za laską w krzaki zaglądał. Wskakując za laską w krzaki bąknęłam przepraszam, laskę oddalam i czmychnęliśmy do przodu pełnym gazem. No, jakoś trzeba sobie w życiu radzić. Jak już wspomniałam o synku, wiec dodam, że nie lubię też swawolnie biegających psów. Sama mam psa i nie puszczam go w miejscach nie przeznaczonych do wybiegu. Kiedyś kroczyłam sobie z moim małym pierworodnym, a tu z przeciwka biegnie pies.. No złapałam dziecko za fraki unosząc w górę, pan z daleka krzyczy że pies nie gryzie , a ja do pana też krzyczę, że pies może nie gryzie ale mój syn tak. Ale nie o to chodzi kto gryzie, tylko o to, że są do tego miejsca.. Pies nie musi biegać po chodniku, srać pod nogami i zbiegać potem z miejsca zbrodni, bo jego właściciel nie widział gdzie owa zbrodnia została popełniona i kupa tam tkwi, aż ktoś w nią wdepnie, albo jej słońce nie wysuszy i nie wykruszy.
Nie lubię też wulgaryzmów i kobiet które pozują do zdjęć wydymając wargi. Nie lubię jak ktoś się wpycha w kolejkę z usprawiedliwieniem “ja się tylko zapytam”. Czy ten wpychający pan lub pani, myślą że ja stoję w tej kolejce dla ozdoby? Ja też stoję, bo chce się zapytać. Są miejsca takie jak Bank, gdzie nie ma stanowiska z literka “i” gdzie udzielają informacji i trzeba do jasnego gwinta stać, aż kolej nadejdzie.
Nie lubię źle wychowanej młodzieży i generalnie chamstwa.
Nie lubię jeszcze wielu innych zachowań, typu charkanie i plucie flegmą... Nie lubię toalet publicznych, ale zawsze za nimi tęsknię na plaży, albo w parku, gdy pęcherz ciśnie i nie ma gdzie iść, choć przestrzeni nie brakuje. Zdarzyło się, że kiedyś moje dzieciątka zostały na plaży z moja siostrą, która nabawiła się rozstroju nerwowego, gdyż jedna z moich pociech w czasie kąpieli zwaliła kupę, a ta druga pociecha podniosła alarm, że brat się zesrał i cytuje: "gówno na horyzoncie". Kąpielowicze musieli się ewakuować z tego powodu z morza, moje dziecko musiało w obciętą plastikową butelkę wyłowić owa przyczynę paniki i historia skończyła się tym ,  że siostra już nigdy z nimi nigdzie nie zostanie. Wspominając plażę, nie lubię też facetów w sandałach zwłaszcza jeśli mają odstraszające stopy i straszące też pazury. Jest wielu którzy symulują, że mają wszystko ok, ukrywając prawdę pod skarpetką. Zgroza powiadam!

Przepraszam wszystkich poszkodowanych w tym opisie. Za moje dzieci też przepraszam. Chwalić się nimi nie mogłam w owym czasie. Mam tylko nadzieje, że moje wysiłki i starania kiedyś zaowocują i będą oni wychowana młodzieżą, dobrymi przechodniami i przyzwoitymi plażowiczami

2 komentarze: