Starość
nie radość, młodość nie wieczność,
W
moim wieku i w moim gronie, już wszyscy zdają sobie sprawę, że
lata naszej świetności minęły i trzeba się pogodzić z tym co
jest. Problem u kobiet jest taki: nie chcą zaakceptować swoich
rozkwitających zmarszczek, początków siwych włosów,
opadających piersi i innych części ciała których nie będę tu
wspominać. U mężczyzn, główną dolegliwością jest zaczynający
się brzuszek i łysienie.
Otóż
chciałam dodać moje 5 groszy na ten temat.
Jestem
kobietą i mogę mówić o tym ,co ja akceptuję u siebie i nie. Nie
jestem mężczyzną, ale mogę powiedzieć co lubię u mężczyzny.
Pewnie nikogo tak naprawdę to nie interesuje, ale i tak powiem, bo
przecież nie mówię tylko za siebie. Blog to nie pamiętnik, tylko
takie moje małe "widzimisię". Otóż łysina jest jednym
z tych detali które uwielbiam . Mówię o łysinie kompletniej. Co
prawda przyjaciel Benny'ego Hill'a nie
należał do atrakcyjnych,a jednak to poklepywanie go po globusiku
było takie słodkie. Myślę, że jeżeli facet zaczyna łysieć ,
to nie jest powód do dramatu (taki byłem przystojny, tak
piórami wymiatałem na koncertach, a teraz czym będę trzepał...)i
przeszczepów, ale jest to doskonały moment na pojechanie maszynką
po całości i spróbowanie na zero.
Nie
tylko ja jestem wielbicielka łysych z tego co obserwuję. Nawet moja
jedenastoletnia córa, kocha się w Bruce Willis'ie.
Pamiętam
te czasy gdzie moje brwi były dwa razy bardziej obfite niż są
teraz, gdzie moje włosy układały się w wielkie loki i przy
uśmiechu nie było widać zmarszczek ani na czole , ani koło oczu,
ani koło ust. Nie uważałam się wówczas za kobietę atrakcyjną,
co nie znaczy też, że teraz się za nią uważam, a jednak
stwierdzam że z latami wyglądam lepiej. Jako świeża
czterdziestka, obserwuję wiele zmian nie tyko w moim wyglądzie..
ale także w moim postrzeganiu piękna u płci przeciwnej. Alleluja
za to moim oczom, bo mam się teraz w kim przeglądać...hmm, to
znaczy komu przyglądać.
To
prawda, że wygląd teraz jest dla nas jakby mniej znaczący niż
dwadzieścia lat temu, ale mimo wszystko teraz dużo bardziej
atrakcyjny będzie dla mnie łysy niż owłosiony. Nie znaczy to
jednak, że na kudłacza nie spojrzę, bo przecież mam po to oczy,
żeby sobie popatrzeć i powzdychać gdy trzeba.
Nie
wiem czemu panowie tak bardzo boja się łysienia. Rozumiem, że jest
to strach przed stratą części ich wizerunku...ale nie ma co
histeryzować.
Kobieta
ma o tyle dobrze, że z upływem lat może sobie zafundować różnego
rodzaju zabiegi odmładzające, mniej lub bardziej naturalne. Tu już
nie wnikam, ja niestety ani nie chcę się poddawać zabiegom w tym
momencie mojego życia, ani tez mnie na nie stać. Ale wracając do
łysych....
Nie
wiem czy przyczyną łysiny jest genetyka, czy stres czy jest to
łysienie całkowite, plackowate czy styl... ale wiem że taki facet
jest “przejrzysty”.
Mam
taki mały apel do panów którzy zaczynają odczuwać problem
łysienia. Pojechać proszę po całości i poczekać na rezultaty. W
najgorszym wypadku możecie założyć czapeczkę. Czapeczka do
pewnego wieku jest ok. Ale nie o czapeczkach dziś, więc kontynuuję.
W ostatnich czasach był modny mężczyzna metroseksualny, czyli
depilujący cale ciało etc... czemu nie pojechać też po głowie? O
tupeciku proszę zapomnieć! Jest to najgorsza z opcji, po czesaniu
się na pożyczkę ma się rozumieć. Czesanie na pożyczkę polega
na zaczesywaniu włosków z jednej skroni na druga na przykład,
czyli tak aby zakryć łysienie po środeczku. Nikt nie jest
doskonały, ale właśnie to łysienie możecie obrócić na swoja
korzyść. No czasem jakaś bródka też może jakoś dodać uroku...
Podobno ostatnio wchodzi w modę i to dość brutalnie zarost typu
ZZ-Top lub też jak kto woli Amisz. Ale to już w innym rozdziale.
Tymczasem pozdrawiam łysych i łysiejący
Ja
Kobieta
Zwykła /czyt. Skubana /
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz