wtorek, 1 kwietnia 2014

Flirt w necie?


Tak ładnie często piszą, że miłość, że wieczna, że prawdziwa, że istnieje, że jak człowiek jest spełniony to dopiero wtedy ma szanse na dobry i trwały związek, że trzeba czekać, wierzyć, ufać.. etc. Wszystko ładnie w teorii wygląda, zwłaszcza jeśli pisze to 40-letni singiel bo jego pierwsze małżeństwo się nie udało, albo jeśli jest to jakaś inna osóbka o mocnym charakterze i najpierw osiąga swoje cele a potem dopiero decyduje się na związek bardziej lub mniej stały. Bo jeśli już człowiek poświecił te swoje 40 lat na realizowanie samego siebie, to niestety znalezienie swojej połowy ma jakby mniejsze szanse, lub znajduje nie koniecznie taka jak sobie wymarzył. Ale że tak powiem “kij mu w oko" za to, że tak się mądrzył i rozumki pozjadał i o uczuciach wie tyle co moja rybka. Nie to że ja wiem wiele, ale przynajmniej się nie mądrze i nie daje porad tym biednym co to są u kresu kryzysu nerwowego, albo są o krok od depresji (bo tacy są najbardziej podatni na czytanie takich mądrości życiowych). Ale cóż. Nie będę się rozwodziła na ten temat, bo nie o udanych związkach ma być mowa , tylko o tych mniej udanych, których nie będę ukrywać jest znaczna większość niż pozornie się wydaje.
No, każdy wie, ze dawno dawno temu, gdy Czerwony Kapturek brykał z koszykiem po lesie a wilki były od zjadania ludzi i jeszcze nie żyły w rezerwatach... to właśnie wtedy jak się z kimś było to się było na dobre i na złe i nie było takiej możliwości flirtowania jak teraz. Bo jak babcia Kapturka pojechała na wykopki i jej kieckę podwiało to w polu nie było nikogo prócz dziadka i tak już znudzonego tymi samymi pyrami i całym tym zachodem i zjedzenie znów odgrzewanego. Ale nikt się nie zastanawiał czy tak jest dobrze czy zle i czy czegoś mu w związku brakuje.
Teraz jest internet, okazji nie brakuje do nawiązywania nowych kontaktów. Jedni są bardziej otwarci inni mniej. Na fejsie jest pełno pól rozebranych kobietek które tylko zachęcają do zapraszania do grona znajomych i może coś więcej? Tak teraz myślę, że panowie nie maja czym za bardzo zachęcać na fotografiach, ale to tylko moje spostrzeżenie. No właśnie... Od czego zależy czy taki flirt będzie kwitł i miał jakiś sens?
Rozumiem, że nie tylko single maja chrapkę na pogaduszki z seksowną i gorącą panienka z fotki. Ona taka chętna i taka boska, że Adam w niebie zakrywa oczy i pyta czemu Bóg taki fajrant odwalił przy tworzeniu Ewy, która urodą nie grzeszyła niestety.
Osobiście nie uważam tego za koniec świata i symptom zdrady, jak i nie myślę ze przy najbliższej burzy piorun strzeli tego kto takiego flirtu skosztował. Coś kogoś popycha do flirtowania, bo mu czegoś w życiu brakuje. Każdy z nas wie czego mu brakuje i ten kto się czuje na siłach szuka na ulicy, w pubie lub w necie, a ten kto jest niepewny siebie po prostu będzie płakał w poduszkę, że mu zle i że lepiej nie będzie , bo próbował już wszystkiego i się nie poprawiło. Wielu z moich czytelników i nie tylko moich, to ludzie którzy trwają w związkach i innych układach, które nie tak do końca są satysfakcjonujące i świetnie sobie radzą w inny sposób. Wielu ma swoje limity, kryteria i jakoś są dzięki temu bardziej spełnieni i szczęśliwsi i często też pomaga to w ich związku, bo jak się tak nakręca, to lecą do domu z jęzorem na wierzchu w celu dorwania “tej” lub “tego” , co od jakiegoś czasu już jakby się zasuszyło, a z czasem nawet zarosło.
Jest wiele form flirtowania. Jedni walą z hasłem “ale bym cie zerżnął” a drugi będzie wysyłał wiersze ,po to by skończyć na pięknym opisie pieszczot jakie by tej drugiej stronie zaoferował.
Trzeba sobie zdać sprawę, że po drugiej stronie jest odbiorca. Osoba prawdopodobnie z takimi bądź podobnymi upodobaniami i często czuje to co się do niej pisze. Ja wiem, że faceci podchodzą z reguły mniej uczuciowo i raczej liczą na szybkie zagrzanie krocza, ale na litość boska, jak już się taki spuści to niech nie mówi „uciekam, bo już jest późno”. Rozumiem że flit nie zobowiązuje do dalszego dialogu typu “ty skonczyłas”? . Albo do podziękowania za chwile poświęcona i do proszenia o numer telefonu. To tylko flirt, ale jeśli przy tej okazji jesteś człowieku bez kultury to i w życiu realnym ci się nie powiedzie.
Pojechałam teraz po mężczyznach? A to na kobietę tez delikatnie najadę.
Kobieta która flituje też ma braki i niedobory. Czasem na co dzień ma tyle uczucia że jej bokiem wychodzi i potrzebuje mocniejszych wrażeń. Uwaga jednak, bo często w grę mogą wkroczyć uczucia. Podobno “one” są bardziej uczuciowe niż “oni”. Ja się nie zgodzę. Znam chyba więcej facetów ze złamanym sercem przez internet, niż kobiet które cierpią z tego samego powodu. Kobieto, puchu marny... w tobie siła drzemie potężna i nawet sobie sprawy nie zdajesz. Tu nie chodzi o “wykorzystanie” i „porzucenie”. Tu chodzi o to, że jeśli ktoś się już zdecyduje na flircik, to niech będzie szczery i z sobą i z tą drugą stroną. I jeszcze jeden detal... Wirtualnie każdy jest perfekcyjny lub bardzo zbliżony do ideału. Uwaga na serce, na uczucia... Nikt nie chce przecież płakać po nocach, bo nie po to się łapał na flirt żeby teraz smarkać w poszewkę.

Wiec moi drodzy czytelnicy. W życiu jest wiele form zabawy i rozrywki. Każdy niech wybierze tą odpowiednia dla siebie. Grunt to nie ranić innych i siebie przy okazji również.

2 komentarze:

  1. Sytuacja zero-jedynkowa. Cyfrowe spotkania III stopnia. Albo "ale bym cie zerżnął" , albo poeta . Czas wyłączyć internet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hah,, Normalni ludzie trafiaja sie naprawde rzadko ;) , co nie znaczy ze ich nie ma.

      Usuń