Tak ładnie często piszą,
że miłość, że wieczna, że prawdziwa, że istnieje, że jak
człowiek jest spełniony to dopiero wtedy ma szanse na dobry i
trwały związek, że trzeba czekać, wierzyć, ufać.. etc. Wszystko
ładnie w teorii wygląda, zwłaszcza jeśli pisze to 40-letni
singiel bo jego pierwsze małżeństwo się nie udało, albo jeśli
jest to jakaś inna osóbka o mocnym charakterze i najpierw osiąga
swoje cele a potem dopiero decyduje się na związek bardziej lub
mniej stały. Bo jeśli już człowiek poświecił te swoje 40 lat na
realizowanie samego siebie, to niestety znalezienie swojej połowy ma
jakby mniejsze szanse, lub znajduje nie koniecznie taka jak sobie
wymarzył. Ale że tak powiem “kij mu w oko" za to, że tak
się mądrzył i rozumki pozjadał i o uczuciach wie tyle co moja
rybka. Nie to że ja wiem wiele, ale przynajmniej się nie mądrze i
nie daje porad tym biednym co to są u kresu kryzysu nerwowego, albo
są o krok od depresji (bo tacy są najbardziej podatni na czytanie
takich mądrości życiowych). Ale cóż. Nie będę się rozwodziła
na ten temat, bo nie o udanych związkach ma być mowa , tylko o tych
mniej udanych, których nie będę ukrywać jest znaczna większość
niż pozornie się wydaje.
No, każdy wie, ze dawno
dawno temu, gdy Czerwony Kapturek brykał z koszykiem po lesie a
wilki były od zjadania ludzi i jeszcze nie żyły w rezerwatach...
to właśnie wtedy jak się z kimś było to się było na dobre i na
złe i nie było takiej możliwości flirtowania jak teraz. Bo jak
babcia Kapturka pojechała na wykopki i jej kieckę podwiało to w
polu nie było nikogo prócz dziadka i tak już znudzonego tymi
samymi pyrami i całym tym zachodem i zjedzenie znów odgrzewanego.
Ale nikt się nie zastanawiał czy tak jest dobrze czy zle i czy
czegoś mu w związku brakuje.
Teraz jest internet,
okazji nie brakuje do nawiązywania nowych kontaktów. Jedni są
bardziej otwarci inni mniej. Na fejsie jest pełno pól rozebranych
kobietek które tylko zachęcają do zapraszania do grona znajomych i
może coś więcej? Tak teraz myślę, że panowie nie maja czym za
bardzo zachęcać na fotografiach, ale to tylko moje spostrzeżenie.
No właśnie... Od czego zależy czy taki flirt będzie kwitł i miał
jakiś sens?
Rozumiem, że nie tylko
single maja chrapkę na pogaduszki z seksowną i gorącą panienka z
fotki. Ona taka chętna i taka boska, że Adam w niebie zakrywa
oczy i pyta czemu Bóg taki fajrant odwalił przy tworzeniu Ewy,
która urodą nie grzeszyła niestety.
Osobiście nie uważam
tego za koniec świata i symptom zdrady, jak i nie myślę ze przy
najbliższej burzy piorun strzeli tego kto takiego flirtu skosztował.
Coś kogoś popycha do flirtowania, bo mu czegoś w życiu brakuje.
Każdy z nas wie czego mu brakuje i ten kto się czuje na siłach
szuka na ulicy, w pubie lub w necie, a ten kto jest niepewny siebie
po prostu będzie płakał w poduszkę, że mu zle i że lepiej nie
będzie , bo próbował już wszystkiego i się nie poprawiło.
Wielu z moich czytelników i nie tylko moich, to ludzie którzy
trwają w związkach i innych układach, które nie tak do końca są
satysfakcjonujące i świetnie sobie radzą w inny sposób. Wielu ma
swoje limity, kryteria i jakoś są dzięki temu bardziej spełnieni
i szczęśliwsi i często też pomaga to w ich związku, bo jak się
tak nakręca, to lecą do domu z jęzorem na wierzchu w celu dorwania
“tej” lub “tego” , co od jakiegoś czasu już jakby się
zasuszyło, a z czasem nawet zarosło.
Jest wiele form
flirtowania. Jedni walą z hasłem “ale bym cie zerżnął” a
drugi będzie wysyłał wiersze ,po to by skończyć na pięknym
opisie pieszczot jakie by tej drugiej stronie zaoferował.
Trzeba sobie zdać sprawę,
że po drugiej stronie jest odbiorca. Osoba prawdopodobnie z takimi
bądź podobnymi upodobaniami i często czuje to co się do niej
pisze. Ja wiem, że faceci podchodzą z reguły mniej uczuciowo i
raczej liczą na szybkie zagrzanie krocza, ale na litość boska, jak
już się taki spuści to niech nie mówi „uciekam, bo już jest
późno”. Rozumiem że flit nie zobowiązuje do dalszego dialogu
typu “ty skonczyłas”? . Albo do podziękowania za chwile
poświęcona i do proszenia o numer telefonu. To tylko flirt, ale
jeśli przy tej okazji jesteś człowieku bez kultury to i w życiu
realnym ci się nie powiedzie.
Pojechałam teraz po
mężczyznach? A to na kobietę tez delikatnie najadę.
Kobieta która flituje też
ma braki i niedobory. Czasem na co dzień ma tyle uczucia że jej
bokiem wychodzi i potrzebuje mocniejszych wrażeń. Uwaga jednak, bo
często w grę mogą wkroczyć uczucia. Podobno “one” są
bardziej uczuciowe niż “oni”. Ja się nie zgodzę. Znam chyba
więcej facetów ze złamanym sercem przez internet, niż kobiet
które cierpią z tego samego powodu. Kobieto, puchu marny... w tobie
siła drzemie potężna i nawet sobie sprawy nie zdajesz. Tu nie
chodzi o “wykorzystanie” i „porzucenie”. Tu chodzi o to, że
jeśli ktoś się już zdecyduje na flircik, to niech będzie szczery
i z sobą i z tą drugą stroną. I jeszcze jeden detal... Wirtualnie
każdy jest perfekcyjny lub bardzo zbliżony do ideału. Uwaga na
serce, na uczucia... Nikt nie chce przecież płakać po nocach, bo
nie po to się łapał na flirt żeby teraz smarkać w poszewkę.
Wiec moi drodzy
czytelnicy. W życiu jest wiele form zabawy i rozrywki. Każdy niech
wybierze tą odpowiednia dla siebie. Grunt to nie ranić innych i
siebie przy okazji również.
Sytuacja zero-jedynkowa. Cyfrowe spotkania III stopnia. Albo "ale bym cie zerżnął" , albo poeta . Czas wyłączyć internet :)
OdpowiedzUsuńhah,, Normalni ludzie trafiaja sie naprawde rzadko ;) , co nie znaczy ze ich nie ma.
Usuń