Siedzę sobie w pracy i
dzwoni telefon.
Facet się przedstawia,
jak się nazywa i wspomina coś o znajomości przez internet.
Pierwszą rzeczą, która przyszła mi do głowy to to że to
pomyłka. Odkładam słuchawkę. Za chwile znów dzwoni. Jeszcze
raz się kłania, i znów ta sama śpiewka... No pomyślałam zbok
jakiś .. no skąd on ma mój numer!? Już miał odłożyć słuchawkę
, gdy mówi mi, że rozmawialiśmy w sprawie psa . Ach, no teraz już
wszystko rozumiem , potakuje głowa i jestem już przyjemniejsza. Z
za biurek obok widzę że koleżanki i koledzy już nasłuchują o co
chodzi. No i co słyszą? :.
- Tak, jestem . Myślę,
że tak... Nie ... Jeśli dobrze pamiętam , tak, napisałam do
pana... Ach ... tak, tak, teraz kojarzę ... to prawda . Przepraszam,
że tak oschle pana potraktowałam . Ach ... tak, oczywiście , tak,
jestem zainteresowana, ale nie mam pojęcia jak on wygląda. Tak
trochę to dla mnie ważne bo chciałabym żeby był duży. Może mi
pan przysłać jakieś zdjęcie? Nie chciałabym się rozczarować.
dobrze, dobrze , do kolan jeszcze nie sięga? Ach to nic, będzie w
dobrych rekach, niech się pan nie martwi. Dam sobie rade jak
urośnie. Tak obiecuje ze zadbam o niego. Tak mam doświadczenie. W
następny weekend ? Dobrze . Tak, tak , mam samochód . To czekam na
zdjęcie i adres. Tak mam męża i dwoje dzieci. Cała przyjemność
po mojej stronie. Nie, to nie problem ... wręcz przeciwnie. Do
widzenia.
I rozłączył się.
Słysze jak w powietrzu zawisły moje słowa, jakaś dziwna cisza.
Nikt nie rozmawia z nikim przez telefon, Patrzą na mnie. A niech
patrzą i czekają. Wykręcam numer do męża, moje ręce się trzęsą
z podniecenia:
- Hej ,następny weekend
pracujesz? Czy możesz zostać z dziećmi? - Tu widzę już prawie
rozdziawione z bulwersacji buzie koleżanek i kolegów- Nooo, Jadę
po psa !!!
Teraz
widzę jak opadła cala emocja w departamencie. Cóż za
rozczarowanie..
Już dość dawno rozmawiałam z bliskimi o adopcji psa i jakoś po czasie, ten telefon..
Już dość dawno rozmawiałam z bliskimi o adopcji psa i jakoś po czasie, ten telefon..
Kochani moi.. Slyszec, nie
zawsze znaczy rozumiec. I często się zdarza że
wyciągamy coś z kontekstu.
Haha, uśmiałam się do łez! :)))
OdpowiedzUsuń