poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Wagary...


Wiosna, słonko i wagary
Moje kochane maleństwa już po raz drugi zrobiły sobie wagary, co oznacza że siedzieli sobie grzecznie w domku i udawali, że są w szkole.
Tak jak i za pierwszym razem, wyszłam na okrutna matkę i ograniczyłam im do zera granie w Play, Nintendo i dostęp do komputera. 
Jednak za drugim razem byłam straszniejsza jeszcze bardziej, i kazałam im iść do biblioteki w celu wypożyczenia książki “Przygody Kubusia Puchatka”.
Jako że Kubusia nie znoszą i czytać też nie znoszą, wiec kara tym bardziej tragiczna, bo mieli kochanej mamusi czytać na głos jej ulubiona książeczkę.
No i tu się przeliczyłam, bo moje słoneczka, przyniosły mamusi książeczkę... i owszem o Puchatku, ale z serii Disney, dla młodego czytelnika od lat 2-4 , gdzie kartonowych kartek było aż pięć … i ku ich uciesze były też ruszajace się tam postacie. Przy pociągnięciu Puchatka za nogę, prosiaczek przemieszczał się delikatnie po pieńku... i takie tam cuda.
No ja wiem, że dzieci mam bystre, że nawet możne bardziej przebiegle ode mnie, ale czytanie ich nie ominęło! Co prawda trwało łącznie może z dziesięć minut, ale kara to kara. 
Odcierpieli swoje i poszli się grzecznie bawić do jednego z pokoi. Jak już się “ubawili” to właśnie w tamtym momencie odkryłam, że mój syn ma zdolności rysunkowe których pozazdrościł by nie jeden specjalista w jego wieku.
Otóż porysował cala siostrę w “tatuaże” gdzie najbardziej zaskakujący i detaliczny był ten oto tatuaż Lili z serii Futurama ( który niżej prezentuję) .
No i jak tu proszę państwa nie uśmiechać się wymierzając kare? Jestem zupełnie bezsilna wobec takich dzieci. 
Rysując i śmiejąc się z samych siebie, namalowali na mojej twarzy uśmiech, którego zmyć nie sposób. I oby tak było przez długie lata..



1 komentarz: