Wiosna, słonko i wagary
Moje kochane maleństwa
już po raz drugi zrobiły sobie wagary, co oznacza że siedzieli
sobie grzecznie w domku i udawali, że są w szkole.
Tak jak i za pierwszym
razem, wyszłam na okrutna matkę i ograniczyłam im do zera granie w Play, Nintendo i dostęp do komputera.
Jednak za drugim razem byłam
straszniejsza jeszcze bardziej, i kazałam im iść do biblioteki w
celu wypożyczenia książki “Przygody Kubusia Puchatka”.
Jako że Kubusia nie znoszą
i czytać też nie znoszą, wiec kara tym bardziej tragiczna, bo mieli
kochanej mamusi czytać na głos jej ulubiona książeczkę.
No i tu się przeliczyłam, bo moje słoneczka, przyniosły mamusi książeczkę... i owszem o
Puchatku, ale z serii Disney, dla młodego czytelnika od lat 2-4 ,
gdzie kartonowych kartek było aż pięć … i ku ich uciesze były
też ruszajace się tam postacie. Przy pociągnięciu Puchatka za
nogę, prosiaczek przemieszczał się delikatnie po pieńku... i takie
tam cuda.
No ja wiem, że dzieci mam
bystre, że nawet możne bardziej przebiegle ode mnie, ale czytanie
ich nie ominęło! Co prawda trwało łącznie może z dziesięć
minut, ale kara to kara.
Odcierpieli swoje i poszli się grzecznie
bawić do jednego z pokoi. Jak już się “ubawili” to właśnie w
tamtym momencie odkryłam, że mój syn ma zdolności rysunkowe
których pozazdrościł by nie jeden specjalista w jego wieku.
Otóż porysował cala
siostrę w “tatuaże” gdzie najbardziej zaskakujący i detaliczny
był ten oto tatuaż Lili z serii Futurama ( który niżej prezentuję) .
No i jak tu proszę
państwa nie uśmiechać się wymierzając kare? Jestem zupełnie
bezsilna wobec takich dzieci.
Rysując i śmiejąc się z samych
siebie, namalowali na mojej twarzy uśmiech, którego zmyć nie
sposób. I oby tak było przez długie lata..
Hahaha
OdpowiedzUsuń