poniedziałek, 12 maja 2014

Napisz do mnie list


Tak sobie przypomniałam, kiedy to nie było w domach komputerów, telefony mieli tylko ci wybrani a o czymś takim jak telefon komórkowy nikt jeszcze nie słyszał.
Wszyscy kiedyś tam wysyłaliśmy kartki pocztowe i listy, nie tylko miłosne.
Ja do tej pory pisuje do mojej babci co jakiś czas, ale przyznam, że tylko do niej. Nie umiem teraz napisać listu do znajomej, czy znajomego. Parę miesięcy temu próbowałam coś napisać i siadłam nad pusta kartka i nie wiedziałam od czego zacząć. Byłam taka pusta jak ta kartka, a uważam że taka blada i prosta nie jestem. Tak się przyzwyczaiłam do tego, że komunikacja on line działa natychmiastowo, do tego że po każdym zdaniu dostaje odpowiedz właściwie natychmiast, że nie byłam w stanie sklecić listu. Bo dla mnie list teraz to taki rodzaj monologu. Nikt nie wtrąca nic pomiędzy moje wiersze, nie odpowiada na pytania w nim zadane i nie komentuje tego co mu myśl na palec przyniesie. Teraz dostajemy mail co krok, messenger, czaty i inne natychmiastowe środki komunikacji są nam teraz tak powszednie jak poranna kawa. Szkoda mi czasem. że już nie dostaje listów od serca, takich gdzie widać, że człowiek jak pisał to się emocjonował, ręka mu się trzęsła, litery mniej lub bardziej koślawe... Tęsknię za tym gdy łzy skapywały na kartkę i tam już zostały na długą pamiątkę. Teraz płaczemy nad komputerem czytając coś co nas poruszy, łzy kapią na klawiaturę, którą przetrzemy i śladu emocji nie pozostawiamy do dnia jutrzejszego (no chyba że stos chusteczek na biurku, one nigdy nie wyjdą z obiegu).
Czekałam na te listy schodząc do skrzynki pocztowej za każdym razem jak widziałam listonosza. Teraz jedyne co dostaje, to informacje o hipotece i rachunki.

Ostatnio jedna z moich czytelniczek napisała “ nie chciałabym mieć w dzisiejszych czasach 16 lat”. Ja tez nie. Pierwszy pocałunek skradł mi pewien żołnierz na przepustce i potem przez 8 miesięcy do mnie pisał długie listy. Dla niego to było przetrwanie, a dla mnie takie piękne doświadczenie. Poznawało się człowieka po tym co pisał, bo pisał od siebie. Nie kopiował i nie wklejał tekstów wyszukanych na szybcika z internetu, bo nie było takiej możliwości. Nie wysyłał emoticonów “wyrażających” stan emocjonalny ..ale go opisywał i odbiorca czuł to samo. Mój ojciec z wiezienia pisał do mnie listy i rysował mi kwiaty. Nikt nigdy nie narysował dla mnie takich kwiatów długopisem i nie cieniował tak jak on. Teraz moje dzieci robią mi laurki dzięki chęciom i wyobraźni. Nie przynoszą mi kupionej w papierniczym kartki. Od syna na urodziny dostałam narysowany walec, bo nie wiedział co i za co mi kupić, róż z kwietnika też nie mógł ukraść, wiec zażyczyłam sobie walec.Schowałam do teczki z pamiątkami. Chciałabym mieć taki jeszcze namacalny dowód, że odbiorca z drugiej strony istnieje naprawdę, że nie jest wytworem mojej wyobraźni. Ja wiem. że oni (moi odbiorcy) czytają i często czują to co piszę, ale to nie to samo. Wszyscy piszemy tą czcionką. Ile razy żeby coś przeczytać musimy włączyć komputer, tracimy czas na odszukanie tekstu, albo nie możemy przeczytać bo nam bateria w telefonie padła. Tak łatwo sięgało się dawniej pod poduszkę i czytało bez potrzeby ładowania czegokolwiek. Nikt już nie wysyła listów skropionych perfumami... A tak milo by było poczuć w nim zapach jego, czy jej... I poczuć, że ten list oddycha, tak jak i jego nadawca.

7 komentarzy:

  1. Az lza sie w oku kreci gdzie te czasy czyzby bezpowrotnie minely ale za to zostalo wiele wspanialych wspomnien z listami zwiazanych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wieku ok 12-14 lat pisywałam listy z koleżanką, byłą sąsiadką, która się wyprowadziła na drugi koniec Polski. I tyle. Teraz mogę powtórzyć to co jest napisane wyżej: teraz dostaję tylko rachunki...
      Ewelina.

      Usuń
    2. tak, przyjacielskie pisanie... też przeżyłam :) ..wspomnienia..

      Usuń
  2. Droga Pani!

    A czy nie piszemy przypadkiem "czcionką"? Bo wspomniana "trzcionka" absolutnie z niczym mi się nie kojarzy! :D
    Cieplutko pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję za poprawę. Literówki to moja specjalność :) a ile bykow mozna znalezc..Hoho
      Ponieważ ani moja polszczyzna , ani ja sama nie jesteśmy doskonałe, zaraz dokonam korekty. Czy teraz będzie sie czcionka z czymś kojarzyła? Pozdrawiam równie ciepło (38 stopni) :)

      Usuń
  3. Przypadkiem znalazłem w komputerze (a jakże!) Pani tekst. Tak to już jest, że zawsze z łezką w oku wspominamy to, co minęło, choć nie zawsze było lepsze od tego, co właśnie trwa. Każdy sposób komunikowania się ludzi między sobą jest dobry, jeśli tylko przynajmniej dwoje chce kontaktu. Dziesiątki lat temu pisałem i dostawałem tomy listów - zawsze lubiłem się bawić słowami. Minęło. Dziś mamy inne narzędzia, ale przecież ważne jest tylko to, jak ich użyjemy, jaką treść włożymy do naszych listów a nie to, czy list poniesie wagon pocztowy a potem listonosz z ciężką torbą, czy nasza myśl poleci po drucie i wyląduje przed adresatem na jego ekranie. Ważny jest ten drugi człowiek, jego wrażliwość, umiejętność zrozumienia, czytania także między wierszami no i ja, który temu człowiekowi chcę coś przekazać, powiedzieć coś o sobie, o świecie i innych. A pośpiech? Ten zależy wyłącznie ode mnie. Nigdy nie zdecyduję się na "czatowanie" (co za okropna nowomowa!). To, co chcę Pani, czy komukolwiek innemu, przekazać, chcę najpierw przeczytać, poprawić krytycznie na to spojrzeć. To także rodzaj szacunku dla adresata. Niechże moja myśl będzie dojrzała, zanim dotrze do Pani. Tutaj nowa technika tylko pomaga. Dawniej, jak napisałem coś głupiego, musiałem wszystko pisać od nowa. I jeszcze raz i jeszcze... Czasem zabrakło papieru i czasu. Dziś wystarczy Backspace, że by usunąć, zastąpić, skorygować i nadać temu, co wysyłam taki kształt, jaki mi odpowiada. Czy będzie odpowiadał także Pani, to już inna sprawa. Mam nadzieję.
    Z głębokim szacunkiem
    Andrzej Budzowski

    OdpowiedzUsuń