Mam taki dar do
opowiadania tego co mi się przytrafiło..i nie ma nic zabawniejszego
niż śmianie się z samego siebie.
Przytoczę parę małych
epizodów z życia mojego i moich bliskich.
Już we wcześniejszych
wpisach dowiedzieliście się jak pies zjadł mi wibrator, jak przez
pomyłkę wczołgałam się pod czyjś samochód w celu naprawy, a nie
pod mój własny, o tym jak poszłam bez bielizny do pracy, o tym jak
zabrakło papieru w kibelku, o tym jak zrobiono mi maseczkę na
twarz..etc.
Dziś będzie z serii,
małe wtopy.
Myje naczynia i słyszę
za sobą ciche brzęczenie..bzz, bzzz, bbbbbzzzzbbb,
bbbzzz...Odwracam się i widzę moja córeczkę z pierścionkiem
wibrującym (tym dla dorosłych) w reku i przy tym wdzięcznie
jeździ sobie nim po buzi!
-mama.. a co to jest? Bo
mój brat mówi, że to jest aparat na zęby, a ja mowie, że aparaty nie
bzyczą...
-skąd to wzięłaś?
-ze skrzynki z narzędziami
taty
No tak... myślę sobie,
jak ja potrzebuje młotka to nie mogę znaleźć bo 4 skrzynki z
narzędziami , a takie “przyrządy” to dziecko zawsze znajdzie
jak pies po zapachu.
-zostaw to, odsuń to od
buzi i zostaw na miejscu
-ale co to jest?
-to jest ...takie małe... coś do masażu.
-to nie mogę sobie buzi
pomasować?
-nie nie możesz. Bo to
jest...do... do...do stóp!
-do stóp? Aaachaaa! To jak
przyjdą goście na piechotę ze zmęczonymi stopami, to ja mi
pomasuje...
:)
przeciągam kable z mężem.
On w jednym pokoju
wpuszcza kable, a ja w drugim wyciągam.. i mam przy tym taki kabel
do “przewodzenia” innych kabli.. Nie wiem jak się to fachowo
nazywa..
-ciągnij!-krzyczy z
pokoju
-ciągnę-odpowiadam
-poczekaj..nie
ciągnij...No teraz ciągnij!
-ciągnę! Odkrzykuje
-no, znów ciągnij..
-ciągnę!
-no ciagniesz?
-ciągnę....!!!!O jezuuuuu,
urwało się!
-co? co tam mruczysz?
-no chodź tu... urwał się
kabelek..
Przychodzi patrzy na mnie,
wziął ode mnie urwany kabel i wrzeszczy wymachując mi nim przed nosem:
-kurwa! No jak można taki
kabel urwać?! Tyle lat z chłopakami przeciągam i nikt nigdy nie
urwał! No to już
poprzeciągaliśmy...tyle roboty w dupę poszło...!!!
-to moja wina że mam tyle
siły...? -popiskuje ze śmiechu
-idź, idź już ...sam se
przeciągnę. poprosic babe o pomoc... -mruknął pod nosem
Jestem u mamy
-powinnaś sobie mamuś
kopic krem do twarzy bo masz sucha buzie-powiadam
-no przecież kupiłam
sobie parę dni temu. Ale to chyba nie do mojej skory. Jakoś tak
ściąga mi buzie i nie bardzo wchłania.
-pokaż, to poczytam..bo ty
bez okularów to bierzesz co popadnie
Mama przynosi pudełeczko.
Patrze i czytam: Pantene- odzywka do włosów.
Mamy wyjść z domu.
Poganiam męża...
-no szybko, bo się
spóźnimy...
-zaraz tylko umyje zęby
-no to raz, bo nie ma
czasu
Po 4 minutach wychodzi z
łazienki.
-kurde, ale szczypie ten
płyn do płukania. Mocny jest.
-jaki płyn?
-no ten do jamy ustnej...
-nie mamy płynu do jamy
ustnej, nie kupowałam ostatnio.
-a ten?-leci do łazienki
i przynosi mi butelkę z niebieskim płynem
-to jest mój płyn do
higieny intymnej!
Dawno temu babcia z USA przysłała mojej siostrze plastry do depilacji nóg.
Przykleiłam sobie po
kryjomu (w Polsce jeszcze się nie depilowało nóg...takie małpie
czasy były)
Chciałam oderwać... a tu
tak strasznie bolało, że siedziałam 45 minut z żyletka i odcinałam
włosek po włosku. Efekt. Moje nogi wyglądały jak naturalna
świerkowa choinka, miesiąc po świętach.
Od tamtej pory miałam
uraz do plastrów, teraz mam awersje nawet. Próbowałam się do nich
przekonać robiąc sobie depilacje brazylijska (miedzy nogami). To
był najgorszy pomysł jaki w życiu miałam.
Poszłam do pracy w
spodniach zapinanych na zamek z tylu
będąc w łazience zaciął
mi się i przytrzasnęłam sobie majtki. Ani w te ani we wte..
bluzka krotka, no widać
pól dupy na wierzchu.
Idę do biurka koleżanki
-weź mi tu spróbuj
wyciągnąć te majtki, bo sama z tylu nie widzę
biedna, manipuluje
dziesięć minut. Zrezygnowana mówi:
-trzeba ciąć!
-no to tnij...
wyrąbała mi dziurę w
majtkach. No na śmieci..myślę sobie.
Poszłam do domu,
przebieram się a mąż mówi:
-o jakie masz seksowne
majteczki.. z gwiazdeczka wycięta … to dla mnie?
-tak., zapomniałam ci
powiedzieć, ze kupiłam nowe...specjalnie z myślą o tobie
Zabawna ta Pilar,
pomyślałam..nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz