wtorek, 15 lipca 2014

Walet - czyli gołe szczęście


Spanie na waleta podobno ma zbawienny wpływ na nasze zdrowie psychiczne, samopoczucie i w dodatku poprawia życie seksualne...
Nie będę przecież podważać teorii  biegłych naukowców, którzy dowodzą (nie wiem jak...), że tak właśnie jest, ale jako kobieta zwykła i pełna kompleksów muszę dorzucić moje pięć groszy.
Pierwszy punkt, to... podobno poprawa współżycia, bo kontakt z nagą skórą wydziela hormony szczęścia. No, zależy proszę państwa., bo moje dziecko jak włazi do mnie do łózka żeby się poprzytulać to zaraz coś nie tak. Zazwyczaj narzeka że kłuję, bo mam dwudniowy “zarost” na nogach, sądzę więc, że mężczyzna może poczuć się równie mało zachwycony, tak jak i ja nie zachwycam się jego spoconym ciałem, spoczywającym obok mnie na prześcieradle, gdzie sklejają mu się włosy na klacie i plecach z gorąca. Taki klimat, że jakoś spanie nago nie bardzo mi się z poprawa stosunków kojarzy.
No, ale jedziemy dalej z tym koksem. Podobno dzięki spaniu bez bielizny , kobiety które są zakompleksione na punkcie własnego ciała, zaczynają je po czasie akceptować i wyzwalać swój naturalny seksapil. Eeee tam. Jakoś w to nie wierze. Ja mam kompleksy i próbowałam spać nago. Położysz się kobieto na plecy...pierś jedna pod jedną pachą spoczywa, druga pod drugą... Leżysz na boku to czujnie, żeby ci mąż nie przygniótł cycka do materaca swoim łokciem zupełnie niespodziewanie. Położysz się na brzuchu, to z lękiem, że komar wleci ci do pupy... No i jakoś się nie przekonałam. Wole t-shirt i gatki, wszystko ładnie dopasowane, nic nie leży obok mnie na prześcieradle... i ładnie to wygląda, i estetycznie, no i seksownie też..czasem. No bo o seksi koszulkach to nikomu nie muszę wspominać.
No jedziemy z następnym punktem ...czyli starzejemy się wolniej w związku ze spaniem na waleta, bo nie przegrzewamy skóry i melatonina regeneruje szybciej naskórek... albo jakoś to leci...
Osobiście wklepuje w siebie raz dziennie balsam w ciało i 2 razy krem, rano i wieczorem. Nie widzę żebym się nie starzała, ale też nie sądzę, że jak zdejmę majtki i koszulkę to mi się cera poprawi.
Teraz następny punkt za..To taki, że spalamy lepiej tłuszcz w niskiej temperaturze niż w wysokiej. Czyli trzeba odstawić wszelkie ocieplacze które macie w domach, zakupione w telesklepie. Nie wiem, bo ja nie mam pidżamy i nigdy nie umiałam spać w “ocieplaczach”, nawet w skarpetach nie umiem choć stopy mam jak sople zimą.
No i ostatni plus to mniejsze ryzyko chorób waginy. Wietrzenie jej podobno służy.
Czyli moje drogie, spać należy bez bielizny, z rozrzucanymi nogami zwróconymi w kierunku otwartego okna.
Oczywiście my mamuśki , wiemy że tak czy inaczej ciężko jest się wyluzować, że nasze życie seksualne jest na zupełnie innym poziomie niż przed urodzeniem dzieci, że nasze cellulity i rozstępy nie znikną po zrzuceniu koszulki. Wiemy oczywiście, że nasi mężowie nas kochają i uwielbiają, ale że spanie nago, tak właściwie nie zmienia ani małżeństwa, ani nie jest cudem na zmarszczki.
Jednak gdyby któraś z was chciała podzielić i udowodnić stwierdzenie naukowców, to ciesze się i życzę jak najbardziej pozytywnych skutków.
Pozdrawiam, uśmiechając się i machając do was kurzymi łapkami.
Ja

Kobieta Zwykła

8 komentarzy:

  1. Bóg kocha Panie w negliżu, ponieważ takimi je właśnie wita w tym świecie. Gdyby Bóg brzydził się nagością kobiety, rodziłyby się one owłosione bądź w ubraniu znanych projektantów i szpilkach Manolo. Intymne bramy są zakryte spiżowa bielą pośladków, brzoskwiniowa jędrnymi udami a siedlisko wszelkich grzechów, jama ustna, wargami wiśniowymi, wargami w które tak bardzo lubimy się wpijać, które szepczą komplementy i słodkie bezeceństwa. To co potencjalnie niebezpieczne, zostało delikatnie zakryte. Nie całkiem, można się tam dostać jeśli się chce, a przeważnie chce się bardzo... ale jest zmysłowo, subtelnie przysłonięte. Natomiast ciało kobiece nie ma futra dzikiego zwierza, nie jest skryte ni zasłonięte. Wniosek jest tylko jeden: tak właśnie miało być. Ciało jest piękne i podoba się Bogu.

    Ty widzisz w lustrze wieloryba, a Bóg coś pięknego. Ty porównujesz się do ciągle zmieniających się trendów (raz chuda, raz gruba) a Bóg widzi piękno obiektywnie, ponadczasowo. Podobasz się Bogu, a spłycając pojęcie Boskości dla potrzeb felietonu, Bóg jest supersamcem alfa. Jest absolutnie, totalnie męski. Jesteś atrakcyjna czy tego chcesz czy nie; taka jest prawda. Byle kto grymasi, tu źle, tam za dużo, za mało... ale to tylko płotka w oceanie. Czy przejmujesz się zdaniem Polskiego, rumianego menela? oczywiście że nie. Olej płotkę i spójrz w górę, w ten wielki, żarłoczny cień który powoli swym ogromem zasłania słońce, olbrzymie płetwy z ostrymi pazurami, ociekające jadem gigantyczne zęby, potworne szczęki; to Rekin, szef tego całego akwenu. Jemu się podobasz, zawsze podobałaś...



    Mężczyźni także kochają nagie Panie, ale do pewnego wieku. Bóg kocha je zawsze, niezależnie od wieku i temperamentu, mężczyzna tylko czasowo. Najpierw cieleśnie, później zostaje tylko miłość duchowa. Pożądanie z czasem opada (cóż za okropne słowo...) i jest to normalny, przewidziany w procesie konstrukcyjnym człowieka proces. Nie uzależniaj swojej samooceny od kawałka mięsa i dwóch jego kulistych satelitów. To nic osobistego maleńka, to tylko biologia.

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak- nie sypiam z Bogiem. Tak, to bluźnierstwo.
      Dla mnie...jeśli Bóg jest stwórcą... to jest okrutnym stwórcą, bardzo mało sprawiedliwym i samolubnym. Tekst ma być uświadomieniem sobie że jesteśmy różni i mamy w życiu mniejsze i większe wybory. Spanie nago lub nie. Tylko tyle. To takie proste! Zwracam uwagę, że dzieci rodzą się jednakowo nagie i wszystkie są średnio piękne zaraz po narodzinach. Kwestię oceny piękna pozostawiam odbiorcom. Bo dla mnie piękna może być chuda ruda a dla innego blondi o obfitych kształtach. Nie o piękno chodzi w tym wpisie. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Prawdziwe bluźnierstwo, to odrzucenie siebie na rzecz promowanego i modnego celebryty. Tak więc wrażliwa dziewczyna odrzuca swoją osobowość, i za wszelką cenę próbuje upodobnić się do znanej głównie z wulgarności piosenkarki. Własna wrażliwość i subtelność, wydaje się być okropna, ponieważ sprawia że inne koleżanki szydzą się z niej i śmieją. Wrażliwość w toksycznym, małolackim środowisku, zdaje się być przeszkodą do uzyskania akceptacji i grona znajomych, więc dziewczyna zaczyna nienawidzieć siebie, a pożądać siły którą reprezentuje emocjonalny babochłop. W efekcie mamy na ulicy pełno wulgarnych, pstrokatych dziewczyn, które skończą za ladą sklepu mięsnego.

      Fajny facet, potencjalnie - geniusz, idzie w zgodzie z bezwzględną wolą rodziców na medycynę, kiedy serce rwie się gdzie indziej. Później w wieku czterdziestu lat, jest alkoholikiem który płacze po nocach w poduszkę, tak by nikt nie widział. Aż zdziwienie bierze, jak wiele wartościowych ludzi, potencjalnie wręcz świętych, zostaje ludźmi z silną depresją czy kanaliami, przez jeden zły wybór w życiu. Rozpacz z czasem staje się tak silna, że widok radosnego człowieka rozdziera od środka, więc próbuje się sprowadzić go na swój poziom odczuwania. Oddanie władztwa nad swoim życiem nie swoim prawdziwym pragnieniom, a cudzym opiniom i osądom, kończy się tylko w jeden możliwy sposób; różnie amortyzowaną katastrofą.

      Świat jest pełen złamanych dusz, krwawiących serc, smutnych oczu. Bez wojny, głodu i chłodu, w miejskiej dżungli trwa nieustanna rzeź. Ludzie sami z siebie kochają się unieszczęśliwiać, niszczyć. W efekcie zamiast geniuszy, wirtuozów w swoich specjalnościach, mamy niskich lotów twórczość, i połamane sumienia, miliardy naśladowców celuloidowych bożków.

      Człowiek uzyskuje pełnię jedynie wtedy, gdy jego umysł czyli "Ja", idealnie współgra z duszą. Dusza ma swój cel w życiu, który jest celem nadrzędnym, celem idealnym, studzienką spełnienia. Umysł (logika, wola) inwestuje więc całą swoją energię w prawdziwy cel, a dusza jako istota niezwykle potężna energetycznie, wspomaga cały proces. Świat pada na kolana, mamy kolejną gwiazdę która porywa tłumy. Ludzie płaczą, spazmują, histeryzują, naśladują naszą gwiazdę. Robią operacje plastyczne, tak samo się ubierają, naśladują głos i zachowanie. Czym różni się te stado baranów od jaśniejącej na nieboskłonie sukcesu gwiazdy? jedną rzeczą: gwiazda działa na rzecz swoich prawdziwych interesów, a baran wyparł i znienawidził siebie prawdziwego, na rzecz społecznej mody.

      M.

      Usuń
  2. Rozumiem i współczuję takiej wizji świata. Jestem kobietą zwykłą. Jedną z milionow. Nie jestem gwiazdą a jednak potrafię wskrzesić nadzieję i uśmiech. I to się dla mnie liczy. Życzę dużo harmonii między duszą a ciałem i umysłem. Ja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczucie nie za wiele się zda, Jesteś Ja jako ja czy jako "Ja"?

    Kobieta (zwykła?) traktuję Cie tak, nie musisz wspominać. Wszystkie są zjawiskowo zwykłe. Kobieta ma dwie sfery marzeń, dwie przepastne głębie gdzie znika logika, a pojawia się emocjonalne monstrum. Pierwsza głębia jest made in społeczna, czyli wzorce jakie zaszczepia jej wychowanie i społeczeństwo (np. mówienie dzień dobry jest grzeczne, a nie mówienie; niegrzeczne) oraz druga, znacznie głębsza przestrzeń biologiczna wywodząca się z genetyki, istniejąca w jej osobowości, niezależna od wychowania i procesu socjalizacji. Mężczyźni od tysięcy lat chcieli stłumić w kobiecie jej seksualność.Jest ona jednak mechanizmem wywodzącym się np. z instynktownego lęku przed głośnym, niespodziewanym hałasem, czy wysokością. Żadnym przekonywaniem nie da się tego usunąć, natomiast można to obejść, i chociażby obrzydzić (kojarząc z kałem, zaraz(k)ami itd) w silnej hipnozie, co też wielokrotnie czyniono. Wtedy stłamszony mechanizm pojawia się w innym miejscu osobowości jako depresja, paniczne lęki czy choroba psychiczna, albo ukazuje się poprzez ciało, jego choroby. Robiono tak w celach religijnych. W dawnych czasach, wierzono że ziemia jest płaska, a seks czymś co odciąga od Boga. Uważano więc, że jeśli zohydzić sobie seks, to człowiek będzie bliżej sacrum, osiągnie spokój umysłu. Wierzenia te były wytworem ciemnoty, ponieważ umysł zachowywał spokój, do czasu ujrzenia kobiecej łydki. Wtedy kandydat na świętego (albo już święty) szalał i wariował. Prawdziwy święty widząc piękną kobietę, widzi Boga i jego piękne dzieło. To tak wracając do mojej pierwszej wypowiedzi, ale przecież pamiętasz.

    Biologia kobiety, natura, siła która napędza ludzkość, ma zupełnie inne priorytety. Główny to przetrwanie, czyli rozmnażanie. Żeby dzieci było dużo i były silne, a przede wszystkim miały szansę na przetrwanie, samiec je płodzący musi być silny i agresywny (zapewni później matce i dziecku przetrwanie) a przejawia się to w postaci wysokiego poziomu testosteronu. Natura patrzy ogólnie, nie skupia się na szczegółach. Ktoś z wysokim poziomem testosteronu, podnoszący ciężary, przegra w walce z kimś kto ma znacznie mniej testosteronu, jest mniejszy, ale od lat trenuje np. zapasy. To są wyjątki od reguły, a samce z wysokim poziomem tego hormonu są najsilniejsi, najagresywniejsi, dają największą szansę na przetrwanie prehistorycznej samicy z małpiątkiem wtulonym w bujną, owłosioną pierś mamy. Testosteron objawia się feromonami (i wieloma innymi emanacjami, do tej pory nieodkrytymi) a samica reaguje na nie podnieceniem. Tak więc dorodny i owłosiony samiec podnieca kobietę (dla przypomnienia mowa o leżeniu obok partnera gdy ten się poci, bo owłosiony tu i ówdzie), i jest to biologiczna spuścizna. Umysł kobiety może wiedzieć: mój mąż, mniejszy, ale bokser, jest naprawdę silniejszy, więcej zarabia. I mimo wszystko, mimo całej logiki zawartej w tych oczywistych stwierdzeniach, nadal będzie czuła przyjemne swędzenie w sadzie brzoskwiniowym, do którego chciałby dostać się relikt przeszłości Pan z wysokim poziomem testosteronu. Słabszy od boksera, może być nawet sportowo czy życiowo kompletnym nieudacznikiem, nie ma to znaczenia. Rządzi nos wdychający upojne feromony, i konsekwentne pieczenie w punkcie, gdzie krzyżują się ludzkie rozkosze i namiętności.

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psychologia z powołania...? ;)
      Odniośnie "męskości" już pisałam , więc nie będę się powtarzac. Jeśli czujesz potrzebę "wypisania się" to zapraszam do czytania i komentowania.
      Pozdrawiam
      Ja

      Usuń
    2. Ale się narobiło z tego spania na waleta :) ja śpię tak, bo lubię i nie mieszałbym do tego Boga , ani naukowców, każdy ma prawo być zadowolonym i szczęśliwym na własnych warunkach :D

      Usuń