I wciąż czekam i wszyscy czekamy
Na coś, na kogoś...
Cale życie polega na czekaniu
Czekamy na poczęcie dziecka, na
ujrzenie jego twarzy , na to aż pierwszy raz powie mama, jego
pierwszy krok.
Czekamy na dzwonek budzika po bezsennej
nocy, czekamy na godzinę wyjścia z pracy przy nudnym dniu
Czekamy na weekend. Na kartę w
restauracji... Czekamy na rachunek który ma przynieść kelner.
Czekamy na spotkanie z kimś, odliczamy
dni...
Wszystko można przyspieszyć z
wyjątkiem czasu. Mówiąc, że można przyspieszyć, myślę o
błahych sprawach takich jak podejście w restauracji do kelnera i
poproszenie o kartę zamiast siedzieć i czekać. Ale w wielu
przypadkach pozostaje nam czekać.
Ja osobiście, już wspominałam w
poprzednich wpisach, że mam tą wielką wadę (oprócz zgryzu wzroku
i wymowy..hahah), a mianowicie brak mi cierpliwości.
Wspomnę tu o takich głupotach jak
przysłowiowe czekanie aż On się czegoś domyśli jak na przykład
wyniesienie śmieci bo widzi, że z kosza kipi, zebranie po sobie
skarpet które leżą połogiem pod łóżkiem, kupienie czegoś na
obiad z własnej inicjatywy etc. I tak te kobiety czekają cierpliwie
i widzą, że samo z siebie nie wyjdzie i rozmawiają z nim i czekają
znów na poprawę i poprawy nie ma i tak w kółko. I życie ucieka,
a czekać trzeba było...Bo jak inaczej
W związku z miłością...Ktoś
powiedział mi ostatnio bardzo mądrze "...bo wy kobiety nie macie
cierpliwości w miłości". I ja się z tym bardzo zgodzę. Bo po co
czekać? Życie jest tu i teraz i nie wiadomo czy jutro się nam nie
skończy. Czekanie wcale nie wzmaga intensywności odbioru przy osiągnięciu
celu. Wszystko ma swoje limity. Cierpliwość to wielka zaleta, nie
ma co ujmować jej znaczenia. Osoby o dużym temperamencie i o
wysokiej dozie spontaniczności niestety nie posiadają tej zalety.
Ja jestem jedna z nich.
Ktoś inny podsunął mi pomysł (wcale
nie nowy), żeby zamiast czekać... wykorzystać ten czas
oczekiwania na robienie czegoś pożytecznego. No oczywiście nikt tu
nie siedzi z założonymi rekami i nie czeka aż mu gwiazdka z nieba
spadnie i go oświeci. Każdy robi to co ma robić, i zajmuje się
czymś dla tak zwanego zabicia czasu. No ale właśnie, po co zabijać
czas . Czy nie lepiej od razu przejść do czynów i sięgnąć po to
na co się czeka. Ja wiem że nic od razu ...ale przyspieszyć można.
Szybko nie znaczy źle.
Zadziwiająco wiele kobiet przy
poznaniu kogoś, kogo uważają za potencjalnego kandydata na
towarzysza życia, rzuca się na łeb na szyje. I pochwalam to
bardzo z dwóch powodów. Życie uczy - to raz ,a dwa- nie ma na co
czekać. On może i jest cierpliwy i woli poczekać, zastanowić
się...zwyczajnie się boi.
Według mnie, czyli kobiety
niecierpliwej... o ile łatwiej jest kupić bilet do niego i jechać.
Uda się to się uda, nie uda się, to przynajmniej nie marnujemy
czasu na czekanie w niepewności. Dajemy czas sobie i innym na
załatwienie czegoś, dajemy szanse na poprawę, na refleksje... i
życie ucieka.
Czekamy tygodniami na jakiś moment i
nie zdajemy sobie sprawy, że ten okres przeczekany jest nie do
odzyskania i właśnie o ten czas, jesteśmy teraz bliżej końca
naszego życia. Tak, właśnie tak. Każda mijająca minuta, zbliża
nas do grobu. Nie ważne ile masz lat. 20 , 40 czy 60... wszyscy
zmierzamy w tym samym kierunku.
Nie robię planów na przyszły rok ,
bo nie wiem czy dożyje przyszłego tygodnia.
Nie mowie nikomu " ..to spotkamy się za
rok", albo na świętach, bo nie ma gwarancji że dotrzymam słowa.
Może to nasze ostatnie spotkanie? Nasza ostatnia rozmowa?
I tak więc stwierdzam że życie to
ciągłe czekanie. Za naszym pozwoleniem czy też wbrew naszej woli.
MEGA :-) zresztą jak każdy wpis :-) butelka wina i wieczór zorganizowany- jednym tchem :-)
OdpowiedzUsuńhehehe, Tym wywołałaś uśmiech na mojej twarzy. ;)
Usuń