czwartek, 21 sierpnia 2014

Kobieta nudzi się aktywnie


Dzieci na wakacjach
Wydawałoby się, że jako matka powinnam tęsknić, a ja już pierwszego dnia rzuciłam, się na generalne porządki. Pomyte okna, poprane firanki, pozmieniane pościele, poprane poduszki...
obiad ugotowany, na stole czysto, kaloryfery jakby znów wybielały, w płytkach można się przeglądać.... Ach, takie tam kobiece westchnienia w kierunku czystości i świeżego zapachu. Żadnych poprzyklejanych resztek jedzenia w kuchni na blacie ani na drzwiach lodówki.
Nawet pies nie pluł specjalnie po podłodze, żebym mogła nacieszyć się czystością choć jedno popołudnie.
Wizyta w bibliotece na spokojnie, bez pośpiechu, zaproszenie na grilla w babskim towarzystwie przyjęte. Nikt się nogi nie czepia i nie jojczy, nie prosi o uwagę w towarzystwie. Najadłam się, napiłam, jako taksówkarz nie musiałam robić. Tam gdzie padłam tam spałam nie zważając na to, czy inni umyli zęby przed spaniem czy nie.  Nawet raz poszłam z mężem do kina na nocny seans, gdzie On uciął sobie drzemkę. Film pełen akcji, strzelania, robotów i mechanicznych dinozaurów, a jak się okazuje spać można wszędzie i na wszystkim. Dwa razy w tym roku w kinie i taki sam efekt. No, ale nie o tym mowa. 
Ależ ja jestem wyrodna matka myślę sobie dziś. Ale z drugiej strony kiedy rodzice maja wakacje? Przecież nie wtedy gdy biorą urlop w pracy, ale właśnie wtedy, gdy dzieci są z dziadkami, albo wujkami. W moim przypadku jest to dość rzadkie, wiec postaram się cieszyć póki mogę. Jeden mankament ma ta sytuacja..a mianowicie nie mam inspiracji. Jest tak cicho i spokojnie , że nawet moje myśli odpoczywają. No może nie do końca bo więcej czytam niż piszę, a to doprowadza mnie do pewnych refleksji
Otóż dochodzę do wniosku, że nie wierzę w miłość. Ani od pierwszego wejrzenia , ani od ostatniego. Generalnie nie lubię pisać o miłości bo sama o niej  wiem nie wiele. A jeśli o czymś nie wiem, to po prostu staram się nie udzielać w temacie. Nie mniej powiem czemu w nią nie wierzę. 
Myślę, że żeby móc powiedzieć coś o tak zwanej prawdziwej miłości musimy się zestarzeć. Przeżyć całe życie i wówczas z tych wszystkich "zauroczeń" powiedzieć sobie, które było miłością. Człowiek nastoletni zauracza się myśląc, że to miłość. Ok.My już wiemy. Jest młody, głupi. Pozna za parę lat kogoś innego i znów myśli, że to miłość. Po następnych trzech latach zdaje sobie sprawę, że już nie jest zakochany, bo ktoś inny podbił mu serducho. Po następnych kilku lub kilkunastu latach z ta osobą, zastanawia się co on widział w tym drugim człowieku? Nie dość, że te piękne oczy straciły blask to jeszcze nie maja wspólnego tematu. Żyją bardziej obok siebie niż z sobą. I nagle okazuje się, że ma 40 lat, a o tak zwanej prawdziwej miłości nic jeszcze nie wie. Najczęściej ludzie którzy mówią, że poznali prawdziwa miłość mówią o miłości niespełnionej. Bo gdyby się spełniła, kto wie po jakim czasie przeszłaby w rutynę, codzienność, a możne i skończyłaby się małżeństwem ,ale czy na cale życie?
Nie wiem czy człowiek jest stworzony do monogamii. Chyba lepiej się nad tym nie zastanawiać. Znam kilka osób które twierdza z całym przekonaniem że tak. W tej chwili maja po trzydzieści parę lat. Zapytam ich za kilkanaście jak dożyjemy, czy nie zmienili zdania. Oczywiście proszę nie zrozumieć, że namawiam do skakania z kwiatka na kwiatek. Mówię tylko, że obiecanie miłości komuś do końca życia jest bez sensu. Po latach człowiek jest z kimś tylko dlatego że obiecał. Że poczuwa się do odpowiedzialności dotrzymania danego słowa. A na dłuższa metę to ani siebie, ani drugiej osoby nie uszczęśliwi. 
A czy życie jest po to żeby być szczęśliwym? Nie wiem. Może jest tylko po to żeby je przeżyć? Kto to wie. Wyznawcy konkretnych religii mają na to odpowiedz. 
Na tym zakończę moje skromne refleksje. Jeśli ktoś to przeczytał to znaczy że nudził się bardziej niż ja, ale i tak dziękuję.
Milej końcówki wakacji wszystkim życzę. Jak najmniej rozterek, jak najwięcej uśmiechu i regeneracji bateryjek życiowych.
Ja
Kobieta Zwykła



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz