środa, 13 sierpnia 2014

Milczenie


Milczenie owiec. A może baranów?
Pomilczała owca do barana, a baran też nie gadula i tak milczeli pobekując od czasu do czasu.
Ja również często milczę.
Czasem spowodowane to jest brakiem słów, bo nie ma takiego słowa które oddaje ból. Trzeba by ich wylać cale morze, żeby wyrazić to co się chce, a na pogrzebie na przykład, ani nie wypada ,ani nikt nie ma ochoty słuchać, bo każdy pogrążony jest w smutku bądź rozpaczy. W takich chwilach naprawdę milczymy wszyscy i jedyne co mogę zrobić to wyrazić moje uczucia gestem objęcia. I to chyba wyraża więcej niż dziesiątki słów.
Czasem jednak milczę bo tak mi wygodnie. Innym razem milczę, żeby nie spowodować katastrofy.
Słowa maja moc broni palnej. Ja mam ich cały arsenał. Boje się czasem mówić, bo przy ich użyciu może komuś urwać łeb, albo rozpieprzyć mu całe dotychczasowe życie. Mówienie to duża odpowiedzialność. Wiec milknę i już.
Mądrze ktoś powiedział, że ludzi trzeba słuchać, a nie wciąż mówić. Ja dużo nie mowię, no chyba że po pijaku, choć wtedy sprawia mi to ogromny problem, bo język mi się plącze, wiec też przemilczam, albo tylko wzdycham ciężko. Jednak pytanie brzmi “czego słuchać jak nikt nie mówi”. W związkach czasem tak jest, że milczą obie strony.
Zawsze zastanawiam się jak ci nasi dziadkowie (moi nie, bo moi mieli po kilka żon, a babcie też albo rozwódki albo wdowy, bo się dziadki wieszali...Takie tam tragedie rodzinne, o których może kiedyś napiszę w biografii, jeśli takową w ogóle będę pisać), jak się dogadywali przez te 60 lat z tą sama osobą? Jak już się pobrali to na cale życie. Czasem myślę, że oni nie koniecznie musieli być sobie wierni..ale przemilczeli te sprawy między sobą na złotych godach, uśmiechając się do zdjęcia i zbierając gratulacje i uściski od młodszych pokoleń, U księdza się wyspowiadali i wystarczy. Teraz jako osiemdziesięciolatki milczą na wózkach... Może już wszystko sobie powiedzieli przez te lata, a może już lubią pomilczeć razem, a może po prostu aparat słuchowy już nie działa. Z całym szacunkiem do ludzi starszych, chciałabym się dowiedzieć gdzie leżał sekret tego, że przetrwali tyle lat razem. Może to ówczesna dieta? Te ziemniaki z kwaśnym mlekiem i skwarkami, a nie to co teraz.... jakieś kotlety sojowe, albo zdrowe sałatki. Bo nie może to być , ze oni przetrwali te 60 lat bo żona nie gadała.?! Jak mąż powiedział tak było i basta? I może to był ten klucz? Zamykanie buzi i nie protestowanie. No jeśli tak, to już wiemy czemu teraz ludzie się dogadać nie mogą i 40% związków idzie się chrzanić. Bo ludzie ze sobą rozmawiają! Rozmawiają o tym czego chcą, czego nie chcą, co ich boli, co ich wnerwia etc. Może teraz rozmawiają za dużo? Może żeby się wygadać, to trzeba iść do psychologa, a w domu sobie odpocząć? No ale jako że każdy związek jest inny, bo z innych ludzi się składa, pozwolę sobie na małe przemilczenie dalszych wywodów na ten temat.
Milczenie uzależnia. Powinnam się udać na odwyk.
Pozdrawiam delikatnie schylając głowę w podziekowaniu. 
Ja 
Kobieta Zwykła


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz