poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Męskim okiem, babskie szczęście...


Przepraszam za wulgarne zwroty jeśli mi się coś wyrwie w tym wpisie.
Otóż zupełnie celowo wpadłam ostatnio na parę stronek i blogów męskich w celu podpatrzenia co też takie stronki oferują czytelnikowi. Zdziwienie nastąpiło, bo zdecydowana większość tematów dotyczy kobiet, ich zachowań, przepisów na to co zrobić żeby być szczęśliwszą.
Ja jestem kobieta, nikogo o rady nie pytam i już najmniej obcego faceta, wiec nie udzielam się na tych stronkach. Tak samo jak nie udzielam porad na mojej stronie, bo nie mój interes co kto zrobi ze swoim życiem. Ale rozumiem że chęć przyciągnięcia czytelniczki (rzadziej czytelnika), ma to do siebie, że pisze się na tematy które dla niej mogą być ważne.
Wnerwiają mnie jednak porady wypisane w punktach typu: jedz zdrowo, ćwicz, ubieraj się seksi, spełniaj się zawodowo, jeśli twój partner cię nie kręci to obejrzyj film porno (Jezu! Nie dodano który i że nie trzeba do końca, bo i tak oni się nie pobiera z tej całej miłości w ostatniej scenie). Mam nadzieję, że inteligentne kobiety nie stosują się do tych porad. A jeszcze bardziej mam nadzieje że ich nawet nie czytają.
Drogi mężczyzno. Podam teoretyczny przykład.
Jem zdrowo, ćwiczę od czasu do czasu, od zawsze to ja przejawiam inicjatywę w łóżku, realizuję swoje cele, zdobywam wciąż nową wiedzę pomimo przeciwieństw losu... i wiesz co? Chuja jestem szczęśliwa. No tak zapomniałam, że teraz padnie kluczowa mądrość tego świata “trzeba się cieszyć rzeczami małymi” , “szczęście polega na umiejętności cieszenia się drobiazgami” i inne tego rodzaju pierdu pierdu... Gówno prawda za przeproszeniem. Cieszyłam się małymi rzeczami wiele lat i gdzie jestem? W dupie jestem. Można się cieszyć z tego, że się idzie do kina, że obiad wszystkim smakował, że się skończyło kurs z dyplomem, ale do czasu. No chyba że jest się mało wymagającym rutyniarzem, to się stosuje podejście „jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma”.
Jakaś porada mądra teraz padnie typu: porozmawiaj ze swoim partnerem co cię męczy, co sprawia że jesteś niezadowolona. Może to on mnie meczy. A może to, że jak mówię, to nie słucha, a może to, że kobiety wymagają za wiele, a może to, że po prostu potrzebują czegoś więcej w życiu. No ale przecież kobieta zmienna jest to nie dziwne, że ciągle czegoś jej brak. Porada roku to „wyznacz swoje cele i realizuj je”. Ok. Zrealizowane. I co? Już mam być happy?
Noooo, ostatnia porada, zawsze bardzo mądra, to : idź do psychologa, albo do seksuologa. Bo problem jest przecież jest kobiety. No oczywiście, że jest mój, bo ja jestem tą kobietą , dlatego nie wywlekam go na światło dzienne bo co to kogo obchodzi.
Mój partner nie ma takich problemów. Ma atrakcyjna babkę, dobra kucharkę, to ona zawsze wychodzi z inicjatywa co, gdzie, kiedy i jak...i w jakiej pozycji. Ona mu się podoba, jest według niego mądra, kokietka, ładnie pachnie, jest dowcipna, jest matką taką na jaką ją stać (pamięta jak jego mama tylko stała przy garach i wyrzucała butelki po piwie ojca). Ludzie lubią z nią przebywać, a ona z ludźmi. Czyli problem ma ona-kobieta.
Jeśli masz dawać takie porady tym biednym kobietom to może lepiej zacznij dawać je mężczyznom? Ty drogi autorze, ilu szczęśliwych facetów znasz? Zakładam, że jesteś szczęśliwy. A może nie? Bo gdybyś był, to byś się nie interesował życiem obcych ci kobiet, którym i tak pomoc nie możesz, tylko cieszyłbyś się swoja własną kobietą i nie siedziałbyś tyle w internecie.
Ach... nie masz kobiety? A to czemu? Tak się znasz na kobietach i nie masz własnej? Jak mnie to dziwi (sarkazm)
Teraz przemówię jako kobieta zwykła, którą jestem i jest mi z tym dobrze. Ta która ubiera się dla siebie, która depiluje nogi codziennie, która sprząta sama bo nie ma to żeby ktoś robił coś za nią, ta która stara się wychować dzieci na ludzi, nie krzywdzić innych (co czasem jest nieuniknione), ta która ma przyjaciół lepszych od siebie, ta która woli dawać niż brać...
Szczęście to sprawa ciężka do określenia. Porady można sobie wsadzić w nos. Ja będę szczęśliwa jeśli moje dzieci będą miały co jeść i nie wylecę na ulicę, a ktoś inny będzie szczęśliwy tańcząc zumbę i spiąc nago.
To będzie moja pierwsza i ostatnia porada. Otaczajmy się ludźmi którzy sprawiaja, że pojawia nam się uśmiech na twarzy. To od nich zależy czy dzień będzie dobry, a nie od tego którą nogą wstaniemy z łóżka. Przeciwieństwa przyciągają się w fizyce, a w życiu nie koniecznie.

A tak poza tematem...mam nadzieję że szybko znajdzie się niebieska tabletka dla kobiet, która rozwiąże ich problem (cynizm). Mężczyźni przodem.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz