Przepraszam za wulgarne
zwroty jeśli mi się coś wyrwie w tym wpisie.
Otóż zupełnie celowo
wpadłam ostatnio na parę stronek i blogów męskich w celu
podpatrzenia co też takie stronki oferują czytelnikowi. Zdziwienie
nastąpiło, bo zdecydowana większość tematów dotyczy kobiet, ich
zachowań, przepisów na to co zrobić żeby być szczęśliwszą.
Ja jestem kobieta, nikogo
o rady nie pytam i już najmniej obcego faceta, wiec nie udzielam się
na tych stronkach. Tak samo jak nie udzielam porad na mojej stronie,
bo nie mój interes co kto zrobi ze swoim życiem. Ale rozumiem że
chęć przyciągnięcia czytelniczki (rzadziej czytelnika), ma to do
siebie, że pisze się na tematy które dla niej mogą być ważne.
Wnerwiają mnie jednak
porady wypisane w punktach typu: jedz zdrowo, ćwicz, ubieraj się
seksi, spełniaj się zawodowo, jeśli twój partner cię nie kręci
to obejrzyj film porno (Jezu! Nie dodano który i że nie
trzeba do końca, bo i tak oni się nie pobiera z tej całej miłości
w ostatniej scenie). Mam nadzieję, że inteligentne kobiety nie stosują się
do tych porad. A jeszcze bardziej mam nadzieje że ich nawet nie
czytają.
Drogi mężczyzno. Podam
teoretyczny przykład.
Jem zdrowo, ćwiczę od
czasu do czasu, od zawsze to ja przejawiam inicjatywę w łóżku,
realizuję swoje cele, zdobywam wciąż nową wiedzę pomimo
przeciwieństw losu... i wiesz co? Chuja jestem szczęśliwa. No tak
zapomniałam, że teraz padnie kluczowa mądrość tego świata
“trzeba się cieszyć rzeczami małymi” , “szczęście polega
na umiejętności cieszenia się drobiazgami” i inne tego rodzaju pierdu pierdu... Gówno prawda za
przeproszeniem. Cieszyłam się małymi rzeczami wiele lat i gdzie jestem? W
dupie jestem. Można się cieszyć z tego, że się idzie do kina,
że obiad wszystkim smakował, że się skończyło kurs z dyplomem,
ale do czasu. No chyba że jest się mało
wymagającym rutyniarzem, to się stosuje podejście „jak się nie
ma co się lubi, to się lubi co się ma”.
Jakaś porada mądra teraz
padnie typu: porozmawiaj ze swoim partnerem co cię męczy, co sprawia
że jesteś niezadowolona. Może to on mnie meczy. A może to, że
jak mówię, to nie słucha, a może to, że kobiety wymagają za
wiele, a może to, że po prostu potrzebują czegoś więcej w życiu.
No ale przecież kobieta zmienna jest to nie dziwne, że ciągle
czegoś jej brak. Porada roku to „wyznacz swoje cele i realizuj
je”. Ok. Zrealizowane. I co? Już mam być happy?
Noooo, ostatnia porada, zawsze bardzo mądra, to : idź do psychologa, albo do seksuologa. Bo
problem jest przecież jest kobiety. No
oczywiście, że jest mój, bo ja jestem tą kobietą , dlatego nie
wywlekam go na światło dzienne bo co to kogo obchodzi.
Mój partner nie ma takich problemów. Ma atrakcyjna babkę, dobra kucharkę, to ona zawsze
wychodzi z inicjatywa co, gdzie, kiedy i jak...i w jakiej pozycji.
Ona mu się podoba, jest według niego mądra, kokietka,
ładnie pachnie, jest dowcipna, jest matką
taką na jaką ją stać (pamięta jak jego
mama tylko stała przy garach i wyrzucała butelki po piwie ojca).
Ludzie lubią z nią przebywać, a ona z ludźmi. Czyli problem ma
ona-kobieta.
Jeśli masz dawać takie
porady tym biednym kobietom to może lepiej zacznij dawać je mężczyznom?
Ty drogi autorze, ilu szczęśliwych facetów znasz? Zakładam, że
jesteś szczęśliwy. A może nie? Bo gdybyś był, to byś się nie
interesował życiem obcych ci kobiet, którym i tak pomoc nie
możesz, tylko cieszyłbyś się swoja własną kobietą i nie
siedziałbyś tyle w internecie.
Ach... nie masz kobiety? A
to czemu? Tak się znasz na kobietach i nie masz własnej? Jak mnie
to dziwi (sarkazm)
Teraz przemówię jako
kobieta zwykła, którą jestem i jest mi z tym dobrze. Ta która
ubiera się dla siebie, która depiluje nogi codziennie, która
sprząta sama bo nie ma to żeby ktoś robił coś za nią, ta która
stara się wychować dzieci na ludzi, nie krzywdzić innych (co
czasem jest nieuniknione), ta która ma przyjaciół lepszych od
siebie, ta która woli dawać niż brać...
Szczęście to sprawa
ciężka do określenia. Porady można sobie wsadzić w nos. Ja będę
szczęśliwa jeśli moje dzieci będą miały co jeść i nie wylecę
na ulicę, a ktoś inny będzie szczęśliwy tańcząc zumbę i
spiąc nago.
To będzie moja pierwsza i
ostatnia porada. Otaczajmy się ludźmi którzy sprawiaja,
że pojawia nam się uśmiech na twarzy. To od nich zależy czy dzień będzie dobry, a nie od tego którą nogą wstaniemy z łóżka. Przeciwieństwa przyciągają
się w fizyce, a w życiu nie koniecznie.
A tak poza tematem...mam
nadzieję że szybko znajdzie się niebieska tabletka dla kobiet,
która rozwiąże ich problem (cynizm).
Mężczyźni przodem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz