piątek, 5 września 2014

Nie grzeb mi


Tak się składa, że jestem kobietą i nie lubię jak mi się grzebie. Nie , nie i jeszcze raz nie.
Nie toleruję grzebana w mojej torebce, w moim telefonie, w moim laptopie, w moich szufladach, w moich papierach ani w miejscach bardziej intymnych. 
Chodzi o to, że potem nic znaleźć nie mogę, albo że któryś z niepożądanych grzenaczo-szperaczy dopatrzył się czegoś czego nie powinien i potem zamęcza mnie pytaniami. Tak jak to było gdy moja mała natknęła się na pierścionek wibrujący a syn na wibrator, a mąż dopatrywał się skąd mam wisusa w komputerze..zaraz były przypuszczenia, że to ja grzebię tam gdzie nie powinnam.
Osobiście nikomu nie grzebię w wyżej wymienionych urządzeniach elektronicznych. Grzebie w szafach u dzieci, ale to w celu wyrzucenia tego czy owego.
Nigdy w życiu nie grzebałam mężowi w jego telefonie ani w jego komputerze! Mało tego. Ja nawet mu po kieszeniach nie szperam! Raz zdarzyło mi się nawet wyprać telefon Nokia, który w owych czasach był szczytem technologii telefonicznej...Do tego stopnia jestem dyskretna..heheh.
Do czego dążę tym razem. Do tego, że wiele osób szpera i gmera żeby się czegoś dokopać, znaleźć ślad zdrady lub braku lojalności. Zdrada to dla wielu, nawet rozmowa o przysłowiowej dupie Maryny, gdzie na pożegnanie pada słowo „buziak ptysiek” , albo „jutro pogadamy” , bo o czym niby kobieta i mężczyzna mogą chcieć rozmawiać... jeśli nie są parą !?.Nawiążę tu do kwestii przyjaźni damsko męskiej, gdzie często nie gości watek erotyczny. Przyjaźń płci odmiennej jest możliwa. Czasem zaczyna się erotycznie a kończy prawdziwą przyjaźnią na cale życia , czasem jest odwrotnie..od przyjaźni do łózka a czasem nawet do ołtarza, a czasem nie ma tam erotyki, bo jako przyjaciele się kochają szalenie, ale jako kochankowie maja zupełnie odmienne gusta i nie są sobą zainteresowani seksualnie. Znam to i dlatego mówię to, o czym wiem. No. Wyjaśniwszy po łebkach ten temat lecę dalej z grzebaniem.
Nie wiem czy takie grzebanie i dopatrywanie się dziury w całym wynika z zazdrości spowodowanej niską samooceną, czy też z jakiejś chorej zaborczej miłości.Szkoda że za moich czasow na lekcjach psychologii nie poruszano takich tematów. Byłabym mądrzejsza  może w tej kwestii.
No przecież jeśli ktoś komuś nie ufa i nie wierzy, że jest z kimś bo chce, bo rzekomo kocha , to taka osoba bedzie się męczył/a resztę życia dopatrując się zdrady we wszystkim. 
W tym jak on/a spojrzał/a na przechodzącą obdarzona wdziękami osóbkę, w tym że dotknęła/dotknął ręka kasjera/kasjerki przy odbiorze kwitka. Taka osoba widzi niewidzialny uśmiech do kierowcy autobusu, czułe słowo do sąsiada/sąsiadki i głupie dzień dobry do listonosza staje sie podejrzane. To jest chore. Ja tego nie rozumiem. Wyobrażam sobie jak musi być ciężko osobie zazdrosnej, żyć z ta obsesją, czasem może i uzasadnioną, ale mimo to, nie toleruję takiego zachowania. Jeśli przykładowo, mój partner przegląda moje rozmowy to jestem zła, nie dlatego że coś tam wypatrzy, tylko dlatego, że nie ma ani do mnie szacunku, ani do mojego rozmówcy.. Gdyby mój rozmówca chciał się podzielić informacją nie tylko ze mną , to byśmy się spotkali we troje na kawie i pogadali między nami wszystkimi. Tu występuje naruszenie prywatności dwóch osób a nie tylko jednej i będę krytykować takie zachowanie wszędzie, zaczynając od moich dzieciaków pod moim dachem. Nie pozwalam im węszyć co robi rodzeństwo i z kim i o czym rozmawia. Jak będę potrzebowa się dowiedzieć, to zapytam jak człowiek, a nie jak Szpieg z Krainy Deszczowców.
Jeśli chodzi o szpiegowanie w związkach , to chyba nie trzeba nawet wspominać , że jeśli ta druga strona ma zdradzić to zdradzi i mniejsza z tym jak się o tym dowiemy. Czasem lepiej wcześniej niż póżno, ale "co ma wisieć nie utonie". Póki żyjemy nieświadomie, żyjemy szczęśliwiej i nie ma co się stresować przed czasem. Będzie czas na nerwy po wszystkim.
Grzebać można partnerom tylko tam gdzie nam pozwalają lub nawet do tego zachęcają...
I tym optymistycznym akcentem życzę miłego weekendu
Ja
Kobieta Zwykła niegrzebiąca.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz