Tak się składa, że
jestem kobietą i nie lubię jak mi się grzebie. Nie , nie i jeszcze raz nie.
Nie toleruję grzebana w
mojej torebce, w moim telefonie, w moim laptopie, w moich szufladach,
w moich papierach ani w miejscach bardziej intymnych.
Chodzi o to, że potem nic
znaleźć nie mogę, albo że któryś z niepożądanych grzenaczo-szperaczy dopatrzył się czegoś czego nie powinien i potem zamęcza mnie
pytaniami. Tak jak to było gdy moja mała natknęła się na pierścionek
wibrujący a syn na wibrator, a mąż dopatrywał się skąd mam
wisusa w komputerze..zaraz były przypuszczenia, że to ja grzebię
tam gdzie nie powinnam.
Osobiście nikomu nie
grzebię w wyżej wymienionych urządzeniach elektronicznych. Grzebie w szafach u dzieci, ale to w celu wyrzucenia tego czy owego.
Nigdy w życiu nie
grzebałam mężowi w jego telefonie ani w jego komputerze! Mało tego. Ja
nawet mu po kieszeniach nie szperam! Raz zdarzyło mi się nawet
wyprać telefon Nokia, który w owych czasach był szczytem
technologii telefonicznej...Do tego stopnia jestem dyskretna..heheh.
Do czego dążę tym
razem. Do tego, że wiele osób szpera i gmera żeby się czegoś
dokopać, znaleźć ślad zdrady lub braku lojalności. Zdrada to dla wielu, nawet rozmowa
o przysłowiowej dupie Maryny, gdzie na pożegnanie pada słowo
„buziak ptysiek” , albo „jutro pogadamy” , bo o czym niby
kobieta i mężczyzna mogą chcieć rozmawiać... jeśli nie są parą
!?.Nawiążę tu do kwestii przyjaźni damsko męskiej, gdzie często
nie gości watek erotyczny. Przyjaźń płci odmiennej jest możliwa.
Czasem zaczyna się erotycznie a kończy prawdziwą przyjaźnią na
cale życia , czasem jest odwrotnie..od przyjaźni do łózka a czasem nawet do ołtarza, a
czasem nie ma tam erotyki, bo jako przyjaciele się kochają szalenie, ale jako
kochankowie maja zupełnie odmienne gusta i nie są sobą
zainteresowani seksualnie. Znam to i dlatego mówię to, o czym wiem. No. Wyjaśniwszy po łebkach ten temat lecę dalej z
grzebaniem.
Nie wiem czy takie
grzebanie i dopatrywanie się dziury w całym wynika z zazdrości
spowodowanej niską samooceną, czy też z jakiejś chorej zaborczej
miłości.Szkoda że za moich czasow na lekcjach psychologii nie poruszano takich tematów. Byłabym mądrzejsza może w tej kwestii.
No przecież jeśli ktoś komuś
nie ufa i nie wierzy, że jest z kimś bo chce, bo rzekomo kocha , to taka osoba bedzie się męczył/a resztę życia dopatrując się
zdrady we wszystkim.
W tym jak on/a spojrzał/a na przechodzącą
obdarzona wdziękami osóbkę, w tym że dotknęła/dotknął ręka
kasjera/kasjerki przy odbiorze kwitka. Taka osoba widzi niewidzialny uśmiech do kierowcy autobusu, czułe słowo do sąsiada/sąsiadki i głupie dzień dobry do listonosza staje sie podejrzane. To jest chore. Ja
tego nie rozumiem. Wyobrażam sobie jak musi być ciężko osobie
zazdrosnej, żyć z ta obsesją, czasem może i uzasadnioną, ale mimo
to, nie toleruję takiego zachowania. Jeśli przykładowo, mój partner
przegląda moje rozmowy to jestem zła, nie dlatego że coś tam
wypatrzy, tylko dlatego, że nie ma ani do mnie szacunku, ani do mojego
rozmówcy.. Gdyby mój rozmówca chciał się podzielić
informacją nie tylko ze mną , to byśmy się spotkali we troje na
kawie i pogadali między nami wszystkimi. Tu występuje naruszenie
prywatności dwóch osób a nie tylko jednej i będę krytykować takie zachowanie wszędzie, zaczynając od moich dzieciaków pod moim dachem. Nie pozwalam im węszyć
co robi rodzeństwo i z kim i o czym rozmawia. Jak będę potrzebowa
się dowiedzieć, to zapytam jak człowiek, a nie jak Szpieg z Krainy Deszczowców.
Jeśli chodzi o
szpiegowanie w związkach , to chyba nie trzeba nawet wspominać , że
jeśli ta druga strona ma zdradzić to zdradzi i mniejsza z tym jak się
o tym dowiemy. Czasem lepiej wcześniej niż póżno, ale "co ma wisieć nie utonie". Póki żyjemy nieświadomie, żyjemy szczęśliwiej i
nie ma co się stresować przed czasem. Będzie czas na nerwy po
wszystkim.
Grzebać można partnerom
tylko tam gdzie nam pozwalają lub nawet do tego zachęcają...
I tym optymistycznym
akcentem życzę miłego weekendu
Ja
Kobieta Zwykła
niegrzebiąca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz