Stara
jestem, pomyślałam zaraz po przebudzeniu nie czując reki.
Zardzewiały
wszystkie moje złote myśli. Cała zardzewiałam. Zakwasy w
przedramionach od skrobania ścian. Tak właśnie poznałam
mój naturalny zapach. Jeśli to jest zapach kobiety to zbiera mi
się na wymioty na samo wspomnienie. Zdecydowanie Rexona 48h dla pań,
była chyba testowana na kobietach które leżały i pachniały przez
dobę. Jezu, ja nawet 16 nie pachniałam!
Kot gdzieś zginął, po tym jak wnerwił psa gryząc go w ogon i ten go pogonił. Może zdechł gdzieś za szafą? Nie było go sześć godzin. Pies nawet go nie chciał szukać. Nie zapytałam czemu, on i tak nigdy nie odpowiada. Oby do wigilii.. mam tyle pytań do niego.
Kot gdzieś zginął, po tym jak wnerwił psa gryząc go w ogon i ten go pogonił. Może zdechł gdzieś za szafą? Nie było go sześć godzin. Pies nawet go nie chciał szukać. Nie zapytałam czemu, on i tak nigdy nie odpowiada. Oby do wigilii.. mam tyle pytań do niego.
***
Skrobanie
ścian odbyłam dziś w tych galotach od babci. Pod pępek
sięgają...ale co tam. Gorąco tu. Ja sama w domu. Co się będę
ubierać jak robol. No i koszulkę przyodziałam jakaś maławą. To
siedzenie w domu mi nie służy. Wszystko we mnie rośnie do przodu
jeśli chodzi o moje ciało, jakby nie mogło pójść w biodra jak
na normalna kobietę przystało! Zabezpieczyłam się w rękawice,
żeby znów nie obedrzeć sobie kostek na palcach. Wczoraj
krwawiłam jak prawdziwy bokser, i dziś tak wyglądam, w tych
babcinych majciorach i rękawicach. Patrze i widzę jaka ze mnie
zmienna istota. Z panienki na szpileczkach w biurze do kury domowej w
roli budowlańca. Dorwałam się do trzeciej ściany. Kurz , pyl i
zadyma w pokoju, Ja jak śnieżka obsypana na biało, z zaparciem drę
po tej ścianie, pot spływa nawet po piersiach, zasapana... a tu dzwonek
do drzwi. Albo coś spadło mi ze sznurka do sąsiada piętro niżej ,albo koleżanka, pomyślałam. Innych porannych wizyt nie miewam. Otwieram drzwi z
rozmachem, a tu stoi kurier.Jak winda zjeżdżająca na dół,
zaczyna mu z wolna opadać dolna szczeka. Patrzył jakby bałwana w
tenisówkach i w rękawicach pięciopalcowych nigdy nie widział. Pan
przełyka ślinę i mówi, że przyniósł dekoder i żeby mu
podpisać na maszynce. W tych czasach to już się na papierze nic
nie podpisuje, tylko na takich gówienkach jak telefon komórkowy.
Ściągam rękawicę, biorę ten plastikowy patyczek w dłoń...
kostki krwawią.. Pisze, pisze, a to gówno nic nie pisze! Pukam,
stukam w ten nowy wynalazek, a pan do mnie jak do chorego nerwowo
pacjenta... “spokojnie proszę, spoookoojnieeee...pomaluuuutku,
delikaaaatnie...nic nie szkodzi... może być nieczytelnie”. To po
cholerę mi to dajesz , myślę z poniesionym już ciśnieniem.
Odebrałam paczuszkę, pan zawinął maszynkę w pospiechu i zbiegł
po schodach jakbym go miała pobić. Chciałam krzyknąć, że dam mu
napiwek, ale jak taki tchórz , ze nawet przed napiwkiem ucieka, to
jego strata.
***
Wieczorem,
zamawiamy na kolacje chińszczyznę. Czekamy godzinę. Dzwonek domofonu.
-tak?-pytam
-jedzenie
chińskie jestem.
Co???
Pomyślałam sobie, że chyba sam się poćwiartował i przyszedł po
kawałku , bo tyle mu zeszło. “Jedzenie chińskie jestem...”. A
na imię to jak ma? Bambus z grzybami? Ludzie tyle lat tu są, a
mówić po ludzku nie potrafią. A ja czasem miałam wrażenie że to
ja mowie niepoprawnie.
***
Po
kolacji słyszę w łazience mąż się goli. Nie zaglądam gdzie. Słyszę jedynie maszynkę.
Przychodzi
do pokoju łysy. Staje do mnie tyłem i pyta:
-nie
zostało mi gdzieś tam z tylu...?
-zostało
– odpowiadam.
-gdzie?
-na
plecach.
Pokręcił
głowową wzdychając i poszedł kręcić sobie papierochy. Nic nie
rozumiem, no przecież mógł poprosić jak nie sięga, to bym mu
pojechała po całości.
Ach,
kobieta i jej mentalność.
Lubie
tak sobie myśleć po mojemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz