Dziś
przedstawię nie moje wtopy, a mojej mamy i babci. Bo przecież po
kimś ten talent odziedziczyłam.
Podczas
wizyty u mamy, ta ciągnie mnie do kuchni.
-No
zobacz, zobacz! - pokazuje mi wgniecione drzwi lodówki. - no zobacz
co on zrobił!
-Kto?
-No mój
mąż.
-A co
się stało?
-No
wszedł na drabinę żeby jarzeniówkę wymienić i spadł na łeb z
tej drabiny
-I to
drabina tak gruchnęła o ta lodówkę ?
-Gdzie
drabina, on gruchnął. Lece jak wariat bo myślałam ze się zabił
, a on mówi ze to nie on zrobił, że przecież jemu nic nie jest.
To kto mowie, no kto? Pies z rozbiegu walnął głową? A ten guz
wyrósł właścicielowi na czole! Jak teraz wygląda, no jak??
-No nie
wiem, przecież go nie widziałam
-Nie on
mowie! Lodówka. No skoro mówi ze jemu nic nie jest to trudno, ale
lodówce się stało.
***
* Ciąg
dalszy wypadków u mamy
Jadę
do niej i uprzedzam że jadę z niedużym wyprzedzeniem, żeby tam
nie biegała jak kot z pęcherzem ze ścierką i nie gotowała jak
dla armii zanim przestąpię jej progi z moją ekipą rodzinno-zwierzęcą
Już od
wejścia krzyczy:
-No i
nie będziecie mogli brać prysznica na stojąco. No w kucki teraz w
wannie prysznic.
-Nic
nie szkodzi. A co się stało?
-Kazałam
mu się wykąpać zanim przyjedziecie, i chyba się zdenerwował, bo
wyrżnął w tej wannie i zamiast się łapać powietrza, to się
zasłonek złapał! No i wydarł z korzeniami, No patrz,
patrz!-ciągnie mnie za rękę do łazienki.
-Oj
tam. Naprawi. A jemu nic się nie stało?- pytam
-No
ma siniaka na garbie , ale mówi, że nic mu się nie stało. Ja nie
wiem co za człowiek? On się na nic nie skarży. Gęba mu spuchła
od zęba, jeść nie może, a mówi, że go nie boli. Co za człowiek
z niego... Acha, no i nie masz kontaktu w tym pokoju. Kable
przepalił, bo kazałam mu telewizor tu zainstalować, żebyście
mogli tu sobie w łóżeczku oglądać. No i teraz gniazdka nie ma
żadnego co działa. No poprosić go o coś. No wszystko zepsuje. Co
za człowiek. A widziałaś jak mi blat marmurowy założył w
kuchni? No patrz!
Patrze
i widzę wykończenie jakby z falbankami.
- A to
czemu ma takie ząbki na końcu?
-No
bo ten blat był za długi, ale on się uparł że go sam
utnie. Przecież on nie ma do tego narzędzi. To twarde jest.
To on wiertarką ucinał! Dziurkę przy
dziurce wiercił. Chyba z osiem wiertel spalił. No ale zrobił?
Zrobił. A jaki dumny z siebie...
Takie
małe wypadki w domu mojej mamy są na porządku dziennym. Dziw że
do emerytury dożyli bez większych obrażeń.
***
U mojej
babci była z wizytą moja siostra cioteczna z wielkiego miasta
Chicago.
Babcia
jak to babcia. 93 lata, robiła co mogła żeby wnuczce dogodzić.
Ale po kilku tygodniach dzwoni do mnie sobie popsioczyć:
-A ty
wiesz Mona, że kluski na parze jej robiłam. No one muszą w cieple
rosnąc, to ona mi okno w kuchni otwierała bo jej gorąco! No i te
kluseczki opadły zupełnie i sama musiałam zjeść. A chlebka
polskiego i bułeczek też nie jadła bo to tuczy. A kluseczek ze
skwarkami też nie jadła bo to na tłuszczu. No i jej powiedziałam
„Słuchaj Darling, jak nie chcesz to nie jedz. Idź sobie kup co
chcesz i na mnie nie patrz”. No i ona poszła. No ale nie mówiła
gdzie i o której będzie. No i już dziesiąta w nocy a tej nie ma.
No myślę pewnie ktoś jej w czapę dał za rogiem, bo u nas to
przecież nie ciężko o napad. Zadzwoniłam więc na policję i
mówię, że wnuczka ze stanów była u mnie, poszła i jej jeszcze
nie ma. No i policjant mówi a o której wyszła? Mówię, że około
siedemnastej. A on mówi, że po dobie dopiero mogę zgłosić. No,
ale ja przecież nie mogę się tak denerwować i mówię uprzejmie,
że ona po polsku mało mówi. No i ten policjant się pyta a ile
wnuczka ma lat? No i skłamałam mu!
Powiedziałam że ma czterdzieści. A ona
przecież ma już pięćdziesiąt..no ale co to ma do rzeczy tak
właściwie. No i tylko odłożyłam słuchawkę i ona przyszła. I
jechało od niej gorzałką. No i mówię: „Ty
piłaś wódkę”? A ona mówi: „Babsssiu tiiilko wiino”. No
mówię ci Mona. Ja już, więcej wnuków
nie chcę u mnie. Tylko nerwy sobie psuję. No, a ty kiedy
przyjedziesz?
Po tym
wszystkim najbardziej szkoda mi było tych klusek na parze. Ja bym
tam się pociła w ciszy. Bo takich klusek jak babcia to nikt nie
robi.
I tym miłym pachnącym latem wspomnieniem,
pożegnam się z Państwem, do następnego, mam nadzieje bardziej
poważnego wpisu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz