Nie lubię rozmawiać przez telefon ot tak. Dziwna zemnie kobieta zwykła.
Ci którzy znają mnie od dawna,
zdecydowanie to potwierdzą. Uważam, że telefony są potrzebne,
nawet bardzo, ale generalnie ja wolę z nich korzystać do przekazania jako
takich ważnych informacji.
Dzwonię do babci z okazji jej urodzin:
- Halo babcia – krzyczę w
słuchawkę bo babcia przygłucha
- Oooł, heloł darling
hałarju – słyszę
- Babciu, to ja Monika
- Och , mona , dzień
dobry, co tam dobrego u ciebie słychać
- A nic ciekawego babciu.
Chciałam ci złożyć życzenia
- Ach, dziękuje bardzo
...dziękuję...
- Zaprosisz na ciacho ,
wpadnę , to tylko 3 godz lotem
- Ależ oczywiście, no i
na dobrą wódkę! Napijemy się, potańczymy i będziemy żyć
dalej – śmieje się babcia radośnie. 93 lata to wiek, kiedy ludzie nie śmieja się często. Taki telefon to przyjemność dla
rozmówcy. Dla obu stron.
Telefoniczne, dzienne bla bla... po to żeby komuś dupę zatruwać i zabierać mu zbywający
czasem czas, a czasem nawet ten którego nie ma, wprowadza mnie w
stan rozdrażnienia. Przykro mi to przyznać, ale tak jest. Najczęściej dzwonią telefony jak masz w coś
wsadzone ręce i lecisz na szybcika, bo to na pewno coś ważnego,
albo siedzisz na kibelku, albo jesteś pod prysznicem , albo
prasujesz, albo idziesz z siatami po schodach, ręce wyciągnięte do
kolan... a tu masz...
- Cześć co słychać?
- Nic ciekawego a u ciebie? -
odpowiadasz kulturalnie i wykazać zainteresowanie należy...Sapiesz w słuchawkę, zakupy rozsypane po schodach...
- Też nic
- To po co dzwonisz?
- A tak sobie. Zadzwonić nie można?
- No można, ale coś chcesz?
- Nie nic
- To po co dzwonisz?
I tak można bez końca....Zbierasz siaty, zasuwasz znów na górę. Rozpakowujesz siaty...znów telefon. Tym razem mąż, sprawdza czy się nie nudzę chyba. Pierwsze pytanie: co robisz? Nie przytoczę odpowiedzi. Podsumowanie mojego męża: "o, już jesteś zła"!
Ja wiem, że komunikacja jest ważna i
że można godzinami rozmawiać o niczym , ale ja zwyczajnie albo się
złoszczę, albo zasypiam przy telefonie, a z opowiadanej historii
nie wiem nic.
Dzwoni mama, ja nigdy nie słyszę od
niej dzwonka. No muszę oddzwonić, bo się obrazi
-Cześć mamuś, coś chciałaś?
-Nie tak dzwonie., wszystko dobrze,
dzieci zdrowe, pies, kot, mąż...?
-Tak, od wczoraj nic się nie zmieniło,
a u was?
-Byłam na zakupach i spotkałam ..nie
wiem czy pamiętasz..ta co mieszkała w bloku ..na trzecim
piętrze.... to właśnie jej zięcia widziałam i opowiadał jak
jego szwagierkę operowali...
Już się pogubiłam i jakoś nie
interesuje mnie to wcale, wyłączam mój mózg, po co ma się
wysilać na odtwarzanie informacji zbędnej mi do życia... Ale
trzymam dzielnie słuchawkę przyciskając barkiem do ucha i
prasując. Coś pożytecznego można robić w międzyczasie. Jutro
jak ktoś zadzwoni to przynajmniej opowiem jak szyja mnie boli i z
jakiego powodu. To się nazywa narażanie na wypadki przy pracy
celowo, w celu utrzymania późniejszych kondolencji ze strony
kolejnego nadawcy telefonicznego.
- Jesteś tam? - pada pytanie po 10
minutach.
- Tak jestem
- No to tyle córeczko, pa kochanie. Do
jutra
Sobota. Siódma rano .Dzwoni mama
- Jak po dyskotece, dobrze się
bawiłaś?
- Tak, nóg nie czuje
- To powąchaj moje...hihihi
- Aj, mamuś
- A co teraz robisz?
- Nic. Odpoczywam. Właściwie to
jeszcze śpię na siedząco. Dopijam kawę
- To jeszcze z psem nie byłaś?!
Biedne zwierze! U mnie wyprowadzałam go już dwa razy do tej
godziny. No co robisz? Znów przed telewizorem z piętą w piździe
siedzisz? Hihihi ... - *pięta w piździe to pozycja z podkurczoną
nogą, taki pół-turek..
- W końcu do czegoś się ta pięta
przydała – odpowiadam niemrawo, patrzę z ukosa na psa który
patrzy na mnie pod tym samym kątem.
No i jak tu lubić telefony? Nic nie
mają do przekazania, dzwonią ot tak, bo w taryfę wliczone i chyba
przegadać minuty trzeba... Aj, telefony. Z nimi źle, bez nich
jeszcze gorzej...
I tą sensowną konkluzją podsumowałam
ten mało sensowny wpis. Tak mam czasem, że zamiast rozmawiać bez
sensu, wolę pisać bez sensu. Każdy ma jakiegoś bzika , każdy
jakieś hobby ma, a ja w domu mam piernika, dzieci , rybkę, kota oraz psa.
Pozytywnie, pozdrawia
KZ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz