Nie
wierzę w przypadki ani w przeznaczenie.
Człowiek
wymyślił słowo "przypadek”, żeby sobie jak najmniej
tłumaczyć. Co znaczy „przypadkiem spotkałem kogoś”, albo "przypadkowo spadła mu cegłówka na
głowę i go zabiło” .
Jeśli
ktoś kogoś spotyka, to tylko dlatego, że ten ktoś udawał się
gdzieś w jakimś celu i ty również. Więc
nie spotkałeś go przypadkowo, tylko spotkanie owo jest skutkiem
wyjścia z domu. Jeśli komuś spadła
cegłówka na głowę, to nie był to przypadek, ani nie
było to przeznaczenie, był to
skutek źle przymocowanej cegły i skutek był tragiczny. Nie należy
tego przypadku tłumaczyć w ten sposób ze tak miało być, że to
przeznaczenie, albo że pech tak chciał. Co to znaczy pech? Pech też
został wymyślony, by łatwiej coś wytłumaczyć. A już te
zabobony..”nie przechodź pod drabiną”, "nie zostawiaj
otwartych nożyczek”, "nie otwieraj parasola w domu”, "nie
stawiaj butów na stole” bo to przynosi pecha lub inne
nieszczęścia. Moja babcia mawiała "gdy czarny kot przebiegnie ci
drogę nie mów że to pech, wyrwij z dupy kotu nogę i uśmiechnij
się”. Nieszczęścia chodzą parami powiadają. To dopiero
deprymujące! Jeśli ostatnio coś złego ci się przytrafiło,
czekaj aż się przytrafi następne już wkrótce. Matko! Ja wiem, że
czasem tak bywa, że ciągnie się seryjnie, ale to też nie fatum,
ani nie czary mary. To skumulowane skutki czegoś...
Wierzę w przyczynę i skutki. Czasem szukam wytłumaczenia dla
przyczyny...To trudne zadanie, ale znajdę i na to odpowiedź. W
końcu nie można sobie zaprzątać głowy tylko tym co ugotować na
obiad i czy starczy mi pieniędzy do pierwszego. I nie wiem czy
wszyscy mają takie napady myślenia jak ja? Czy zagłębiają się
bardziej w to co ich otacza, czy może płyną sobie z nurtem
myślowym innych osób? Czasem łatwo jest przyjąć
czyjeś myśli, zaakceptować i nie analizować czy tak jest czy nie.
Ale czy wtedy jesteśmy sobą, czy może jesteśmy odzwierciedleniem
innych? Ja
chyba nie wiem co to znaczy być sobą.
Wszędzie wymuszane są na nas jakieś zachowania. Nie mówię czegoś, by nie zranić..Czy to jest bycie sobą gdy milczę celowo? Rozwalają mnie nerwy od środka, a ja się silę na opanowanie. Głęboki wdech i wydech..po kilka razy. Czy jestem wtedy sobą? Nie mogę biegać spontanicznie na boso po kałużach, bo pomyślą że wariatka. Ludzie boja się wariatów. Ja nie chcę żeby się mnie bano. Trzeba udawać, że się lubi chodzić w gumowcach i zasłaniać głowę parasolem, choć tak przyjemnie gdy sieka letni deszcz po twarzy.
Nie wiem czy jestem sobą. Jeśli jestem to kiedy? Chyba najbardziej gdy śpię niespokojnie. Tyle detali we mnie które nie dają mi spokoju. Podobno ludzie którzy żyją w spokoju z samym sobą, to mądrzy i opanowani ludzie. Muszą być szczęśliwi zatem. Ja jestem jakaś odwrotna. Już tak mam , że zaczynam wszystko od końca. Jeśli koniec mi się nie podoba to nawet nie zaczynam od początku. Po co, jeśli wiem że koniec jest nie taki...
I tak już mam, że wolę źle coś zrobić ale po mojemu, niż tak jak komuś by pasowało i by było dobrze.
I tak już mam ,że mówię sobie, że więcej nie zaufam , a ufam przecież każdemu komu z oczu dobrze patrzy i potem się rozczarowuję. I tak już mam, że wolę się rozczarować niż udawać kogoś kim nie jestem i symulować że nie mam uczuć. I tak też mam, że wmawiam sobie, że wszystko będzie dobrze, bo wiem, że sama jestem w stanie się do tego przekonać. Nikt inny nie jest w stanie mi nic wmówić. Tylko ja sama sobie wmówić potrafię... "ja potrafię, ja mogę, ja umiem, ja dam radę, jeszcze pociągnę, wytrzymam...". Kobieta widzi to co chce, wmawia sobie to co chce, a potem weź człowieku bądź mądry i pisz wiersze, bo nie można jej dogonić nawet w myślach. Chłopina się skarży, że sobie kobita wymyśla, wmawia i że żyje w świecie iluzji. Więc czasem wyskoczyć mogę z tego mojego świata i nie być super-woman tylko być puchem marnym, widzieć siebie jako małe co nieco w wielkim wszechświecie i poczuć się słabą istotką. Więc stąd się biorą te moje huśtawki. W dzień walczymy, w nocy się poddajemy. Zapytane przez kogoś: coś ci jest? - odpowiadamy - tak - Zapytane co takiego? - odpowiadamy – nie wiem...
Wszędzie wymuszane są na nas jakieś zachowania. Nie mówię czegoś, by nie zranić..Czy to jest bycie sobą gdy milczę celowo? Rozwalają mnie nerwy od środka, a ja się silę na opanowanie. Głęboki wdech i wydech..po kilka razy. Czy jestem wtedy sobą? Nie mogę biegać spontanicznie na boso po kałużach, bo pomyślą że wariatka. Ludzie boja się wariatów. Ja nie chcę żeby się mnie bano. Trzeba udawać, że się lubi chodzić w gumowcach i zasłaniać głowę parasolem, choć tak przyjemnie gdy sieka letni deszcz po twarzy.
Nie wiem czy jestem sobą. Jeśli jestem to kiedy? Chyba najbardziej gdy śpię niespokojnie. Tyle detali we mnie które nie dają mi spokoju. Podobno ludzie którzy żyją w spokoju z samym sobą, to mądrzy i opanowani ludzie. Muszą być szczęśliwi zatem. Ja jestem jakaś odwrotna. Już tak mam , że zaczynam wszystko od końca. Jeśli koniec mi się nie podoba to nawet nie zaczynam od początku. Po co, jeśli wiem że koniec jest nie taki...
I tak już mam, że wolę źle coś zrobić ale po mojemu, niż tak jak komuś by pasowało i by było dobrze.
I tak już mam ,że mówię sobie, że więcej nie zaufam , a ufam przecież każdemu komu z oczu dobrze patrzy i potem się rozczarowuję. I tak już mam, że wolę się rozczarować niż udawać kogoś kim nie jestem i symulować że nie mam uczuć. I tak też mam, że wmawiam sobie, że wszystko będzie dobrze, bo wiem, że sama jestem w stanie się do tego przekonać. Nikt inny nie jest w stanie mi nic wmówić. Tylko ja sama sobie wmówić potrafię... "ja potrafię, ja mogę, ja umiem, ja dam radę, jeszcze pociągnę, wytrzymam...". Kobieta widzi to co chce, wmawia sobie to co chce, a potem weź człowieku bądź mądry i pisz wiersze, bo nie można jej dogonić nawet w myślach. Chłopina się skarży, że sobie kobita wymyśla, wmawia i że żyje w świecie iluzji. Więc czasem wyskoczyć mogę z tego mojego świata i nie być super-woman tylko być puchem marnym, widzieć siebie jako małe co nieco w wielkim wszechświecie i poczuć się słabą istotką. Więc stąd się biorą te moje huśtawki. W dzień walczymy, w nocy się poddajemy. Zapytane przez kogoś: coś ci jest? - odpowiadamy - tak - Zapytane co takiego? - odpowiadamy – nie wiem...
Bo
jak tu odpowiedzieć w jednym zdaniu co jest, jeśli to jest źródło
niewyczerpalne.
Dziś i wczoraj i jeszcze nie raz, chcę być kobietą drobną i kruchą. Mieć kogoś o dużych mocnych dłoniach (bo w w małych się nie mieszczę niestety), kto nie będzie wrzeszczał że nie rozumie bab, tylko weźmie i przytuli, a jeśli trzeba to i da klapsa.
Dziś i wczoraj i jeszcze nie raz, chcę być kobietą drobną i kruchą. Mieć kogoś o dużych mocnych dłoniach (bo w w małych się nie mieszczę niestety), kto nie będzie wrzeszczał że nie rozumie bab, tylko weźmie i przytuli, a jeśli trzeba to i da klapsa.
Wierzę
w przyczynę i skutek...Skutkiem tego, że dziś jest piątek jest
kolejność dni tygodnia, które od poniedziałku aż do dziś były
do dupy, w związku z tym jest powód by otworzyć wino, skutkiem
będzie sobotni poranny kac. Biorę zatem odpowiedzialność za moje
czyny, które są moim wyborem z winy piątku. Wina zawsze musi być i zazwyczaj leży
pośrodku. Ja też dziś poleżę pośrodku i nie chcę już o niczym
myśleć.
Pozdrawiam.
Ja - bezmyślna Kobieta Zwykła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz