poniedziałek, 29 grudnia 2014

"Męskie" decyzje w babskim ciele


Chciałam zakończyć pozytywnym wpisem ten rok, ale tak jakoś...że ni go kijem, ni go pałą pogonić w dobrym kierunku nie jestem w stanie.
Minął rok od założenia blogu i dziewięć miesięcy od kiedy jestem na Facebook jako Kobieta Zwykła. To był rok dla mnie burzliwy, przykry i pełen rozczarowań. Nigdy w życiu nie spotkałam się z takim zawodem w stosunku do mężczyzn jak w tym roku. Nie znaczy to, że mam coś przeciw mężczyznom. Usłyszałam od wielu z nich o mojej niezwykłość tak samo jak i od kobiet, za co serdecznie dziękuję...ale wyjaśnić muszę coś na mój temat.
Powtarzam nie jestem wyjątkowa. Jaka we mnie niezwykłość której nie posiadają inne kobiety? No widzicie! Jestem taka sama jak pozostałe... Mogę być urocza, mądra, dobra...mogę chodzić z żarówką w tyłku, a i tak potrzebny będzie mi ktoś...kto uczyni mnie wyjątkową dla niego. Nie dla mnie...
Tak wiem o tym całym kochaniu siebie i dowartościowaniu... I co z tego? To nie czyni mnie niezwykłą. Może co najwyżej dodaje mi pewności siebie... Świat jest przepełniony istotami które uważają się za wyjątkowe. On i tak mnie nie zauważy. Noszę te moje szpilki, dbam o siebie, jem zdrowo, uśmiecham się bo to podobno gwarantuje, że przyciągnę do siebie pozytywnych ludzi. 
Jeśli mam męża od kilkunastu lat tego samego, to trzeba mi ciągnąć go przynajmniej raz w tygodniu do łóżka bo tak wypada. Zazwyczaj w sobotę, bo w niedzielę można pospać. Jak zasypia na kanapie podczas filmów przez najbliższe cztery albo pięć lat, to oznaka nie tego że mu się nie podobam, tylko tego, że jest zmęczony. Przecież wszędzie piszą że oni nie są maszynami od seksu. Ja też nie jestem. Jak mnie nosi to daję sobie coś na wstrzymanie. Nigdy więcej nie kupię wibratora. To zabija jego pewność siebie i poddaje w wątpliwość jego wystarczalność (zupełnie słusznie zresztą). Jeśli jest odwrotnie i ja nie mam ochoty, to znaczy, że mam kochanka, albo ukryty wibrator (podejrzenie bez dowodu, zawsze zostaje tylko teorią – tak sobie wmawiam) To zawsze najłatwiejsze wytłumaczenie na brak mojej aktywności. Grunt to empatia podobno. Rozmowy i jeszcze raz nudne rozmowy... Nie pytajcie mnie ileż można gadać. Ja przestałam po siedmiu latach chyba...ale życzę innym wytrwałości. Czasem psioczę na siebie, że mam w sobie tyle męskiego pierwiastka. Po męsku zakładam niewidzialny krawat. Myślę chyba i mówię zbyt często po męsku. Po męsku podejmuję decyzje ( ale nie tak, że odpowiadam "jak chcesz", "jak tobie wygodnie" lub "jak uważasz kochanie") ja jestem zdecydowana po męsku. Po męsku uderzam pięścią w stół i podnoszę głos by zaprowadzić porządek w domu. Po męsku uciszam swe serce, gdy płacze - zabraniam mu płaczu. Po męsku zdecydowałam dziś, że od teraz, od dziś , od zaraz... nie od jutra , nie od nowego roku, będę kobietą. Prawdziwą kobietą. Dobrą. Lepszą. Po męsku nakazuję sobie być szczęśliwą kobietą pomimo wszystko. Kochać siebie przede wszystkim ...inni dadzą sobie radę. Zdejmę krawat i będę go zakładać tylko w chwilach słabości. Jak to kobietę przystało.  Przecież czasem mi wolno, choć tego nie lubię. Nie lubię tej kobiecej słabości. Po której zostaje sterta zasmarkanych chusteczek na stole, pod poduszka i te żabie napuchnięte powieki, które następnego dnia są nie do zatuszowania. A potem czas na zawiązanie krawata i wzięcie na siebie poprawki. Myślę że przez to męskie myślenie odbieram część męskości osobnikom płci odmiennej których znam. Stają się przy mnie cipkami życiowymi. Niby faceci lubią kobiety pewne siebie, odważne, zaradne a zarazem ich unikają. Boją się ich zwyczajnie. I to nie oni wybierają za żony takie czy inne kobiety. To te kobiety wybierają ich na mężów! Mam coraz częściej wrażenie, że słaba płeć to męska płeć niestety. Nie chcę tu prowokować ataku na mężczyzn i tworzyć kolejnego mylnego wrażenia, że mam coś przeciwko męskim przedstawicielom gatunku ludzkiego. Ja ich wciąż kocham. Mniej jakby. I jakby mniej szacunku do nich, a więcej do siebie. Nie wiem czy to dobry kierunek. Może powinnam zawrócić. Tylko czy to nie za późno?
Zaraz po przeglądzie samochodu, gdzie byłam jedyną kobietą, ubraną jak kobieta...(wszyscy kierowcy to mężczyźni? ) przeszłam znów bez problemu z powodu nogi czy dekoltu, jak sądzę bo usterki jak były tak są od kilku lat. I myślę sobie że uwielbiam być kobietą. Chodzi mi o to, że podświadomie wykorzystuję słabość płci brzydkiej.
Uprzejmie proszę o wybaczenie mojej zwinności i biegłości życiowej. Odpuścić mi winy wszelkie, bo doskonała nie jestem i nie chcę być. Chcę pozostać kobietą zwykłą o niezwykłych możliwościach. Tak jak każda z Was.
Mężczyznom życzę więcej męskości w nowym roku i spełnienia marzeń. Zaś kobietom wszystkiego czego są pewne że chcą...Oby się spełniło.
Podpisano. Ja
Zwykła





2 komentarze:

  1. Jeśli kochasz jazdę autem, musisz zdać prawo jazdy. Warto też nauczyć się wymiany koła, ładowania akumulatora i chociażby podstawowych czynności diagnostycznych. Jeśli kochasz psy, czytasz o nich, dowiadujesz się o różnych rasach, usposobieniach, temperamentach – by dostosować je do własnego tak, by czerpać z tej relacji maksimum satysfakcji. Źle się stanie, jeśli ktoś pragnący poczucia bezpieczeństwa weźmie ratlerka, a ktoś bojący się dużych psów i strachliwy, owczarka kaukaskiego. Żeby dobrze wybrać i być zadowolonym ze swego wyboru, trzeba mieć dobrej jakości wiedzę, a nie liczyć na ślepy traf. Czytasz więc, dowiadujesz się – i dokonujesz dobrego wyboru. W książkach o naturze psów, nikt nie kłamie.

    Dla niemal wszystkich mężczyzn, kobiety są pasją i narkotykiem, jedną z najważniejszych spraw w życiu – i wszystko co o nich wiemy (seriale, kreskówki, filmy, książki, rodzinka), jest nieprawdziwe – jest kłamstwem, trucizną która powoduje, że dokonujemy samobójczych wyborów w życiu.

    Gdyby mężczyźni znali prawdę o kobiecej naturze, nie byłoby tylu nieszczęśliwych dzieci, tylu rozwodów i nieszczęścia na tym świecie. Związki podobno dają szczęście, więc dlaczego ten świat pełen jest zbrodni i nieszczęścia? Czy dziecko wychowane w atmosferze miłości może wyrosnąć na nienawidzącą ludzi bestię? A przecież najgorsi ludzie byli kiedyś małymi, niezdarnymi brzdącami. Co musiało się wydarzyć między tatą a mamą, by dziecko zamiast miłości wyhodowało w sobie złość i rozpacz, którą obdarzy później swoje ofiary? Ponoć 1% ludzi to urodzeni psychopaci, więc oni będą źli bez względu na wychowanie, ale ludzi podłych jest znacznie więcej niż ten jeden procent – a więc wychowanie jest temu winne, wzorce i wartości wyniesione z domu.

    Nie bądź "cipką życiową" :P


    To że umiesz poderwać dziewczynę i zaciągnąć ją do łóżka, nic nie znaczy. Gra zaczyna się później, a jej zasad nie znasz. Twoi koledzy także ich nie znają, bo niby skąd? Mama, tata, rodzinka, narąbani wujkowie na imieninach co dają „dobre rady”, też nic o tym nie wiedzą. Skąd ci pantoflarze mają cokolwiek wiedzieć, skoro ich życie małżeńskie to dramat przeplatany komedią?

    OdpowiedzUsuń