Świat się kręci, a ja stoję i kroję
warzywa na sałatkę. I tak bardzo dużo myślę, a wcale tego przy
tym krojeniu po mnie nie widać.
I tak sobie myślę o zdradzie, o szczęściu, miłości... Zazwyczaj nie wchodzę na tak delikatne tematy, bo każdy ma własne
pojęcie tych słów. Jedni są czuli na tym punkcie, a inni wcale.
Według mnie zdrada, to coś czego
każdy z nas się dopuszcza w takim czy innym stopniu. Zdradzamy
sekrety, marzenia, zdradzamy nasze drugie połówki... Zdrada to coś
co się nie przytrafia bez chęci. Zdrada jest stanem umysłu...
Zdrada jest wówczas gdy ktoś komuś coś obiecał lub samemu sobie
i złamał tę przysięgę. Jeśli chodzi o związki, to zdrada
następuje jedynie w związkach monogamicznych, gdy religia lub
kultura nakazuje być tylko z jednym partnerem zarówno fizycznie jak i
psychicznie. Czy w myślach dopuszczenie się puszczenia z kimś
innym, jest, czy nie jest zdradą? Na to pytanie każdy udzieli innej
odpowiedzi. Czy miłość musi być jedyna? Czy takie kochanie na
wyłączność jest lepsze od takiego na dzielenie się? Stoję tak
nad tymi ogórkami i siekam je i myślę o piekle. Kto decyduje co
jest złe, a co nie? Tylko nasze kryteria. Czy lepszy jest człowiek który odda życie
za zonę, a nie odda za umierające w Afryce dziecko? Czy może być
dobry Bóg - ten który stworzył ten świat i skazał własnego Syna
na śmierć za grzeszników których On sam stworzył ? I dodam że
na własne podobieństwo...czyli doskonały nie może być tak do
końca. Przecież wiedział...! Wiedział , że jeśli wyposaży
człowieka w ten mózg , on jedynie zużyje 10% jego możliwości.
Po chuj nam taki mózg jeśli jesteśmy tak ograniczeni? Czemu nie zabrał nam czwrtej i trzeciej klepki...? Nie widzimy
dalej niż chcemy widzieć, mamy tyle mankamentów i wad, że całe
życie zabiera nam praca nad sobą. Jakby tego było mało straszą
nas religie wszelkie, że będziemy cierpieć wieczne męki jeśli
dekalogu nie będziemy przestrzegać. Wszędzie ograniczenia ciała i
umysłu byle tylko być dobrym człowiekiem. Kto jest dobrym
człowiekiem, i dlaczego* Dobry ten który nie krzywdzi innych, a sam
cierpi , czy odwrotnie? Szczęśliwy ten który zwie się
szczęśliwym, czy ten który szczęściem promienieje? Pozornie
głupie pytania mnie nachodzą. Siekam rozwalające się jajka i
myśli moje też rozłażą się na wszystkie strony. Muszę jakoś
to zebrać do kupy. Zaraz skończę sałatkę i będę musiała
przestać myśleć tak bezmyślnie. Czy ktoś kto wychodzi za mąż
z miłości podobno wielkiej i jedynej nie ma prawa przestać kochać?
Czy rozwód jest wystarczającym rozgrzeszeniem? Czy to, że śpimy
obok kogoś , a myślami jesteśmy o tysiące kilometrów od niego
jest zdradą? Jaka jest gwarancja na wieczne uczucia. To, że dziś
skoczysz za kimś w ogień nie jest dowodem na miłość. Skąd wiesz
co będzie za jakiś czas? Teraz unosisz się dwa centymetry nad
ziemią, bo to uczucie sprawia ze jest tak cudownie, a za rok, pięć
lub dwadzieścia pięć pomyślisz „...i po to było tyle zachodu”
Dla zestarzenia się u boku kogoś, kto od lat mnie nie kręci a i
tematów nie mamy. Dzieci poszły z domu na swoje a my żyjemy obok
siebie....”. Ludzie tak na siłę chcą być z sobą by udowodnić
światu, że można się razem starzeć. No można jeśli się chce.
Faszerują się panowie viagrą żeby bzyknąć żonę, ale z
kochanka nie muszą... bo dostarcza więcej adrenalinki . I odwrotnie
też. Z tym że dla nas nie ma tak doskonałej pastylki. Dla nas są
tabletki antydepresyjne przy spadku libido. Wtedy po tych pastylkach
nam wisi nie tylko koło pisi...Wisi nam i powiewa generalnie
wszystko. Istnieją big bangi, trio, wymiany par... Każdy robi to
co uważa, że daje mu tak zwane szczęście.. no i jego drugiej
połowie niby też. Inni nie robią nic. Stoją w miejscu tak jak ja
teraz nad ta miską. Kończę sałatkę...Jabłko, musztarda,
majonez, trochę oliwy... Nie, cebula nie - dzieci nie lubią cebuli.
I tak cale życie. Robisz coś pod smaczek kogoś.. bo tak lubi, a
tak nie lubi. Wsadzam łyżkę w sałatkę, mieszam próbuję -
zjadliwa. Jak całe moje życie.
Sięgam po lampkę wina … Czy to nie
za wcześnie... tak przed obiadem? Pobudza apetyt podobno. Może i
mnie pobudzi, zakręci jak tym światem i dam się zwariować
wyobraźni. Nadzieja matką głupich … ale każdą matkę trzeba
kochać. A ja kocham wino!
Pozdrawiam
Ja
.
Ja tez kocham wino, piszesz moje mysli....
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTak, też lubię wino. Gdy nikt z domowników nie stoi przy nas, to nad "garami" można wiele sobie uświadomić, przemyśleć i zakląć... na okolice, świat, minione chwile, które nie były urocze ale również przypomnieć sobie, że jednak te uroczych było sporo :-)
OdpowiedzUsuńJa ma również "chwile przemyśleń", gdy beznamiętnie oddaję się pracom domowo-gospodarczym. Bo cóż może być przyjemnego podczas sprzątania...? Lampka wina, dwie... potrafią wyluzować zmęczone ciało i poprawić nastrój.. ;-)
Pozdrawiam