czwartek, 21 maja 2015

Z drogi - ja na bieżni


No ok. Przyznam się że pracuję od dwóch miesięcy na siłowni. Napatrzyłam się na ludzi o rożnych wymiarach i rozmiarach i stwierdziłam, że nie jestem perfekcyjna i moje idealne rozmiary sto na sto na sto, nie zawsze muszą być faworyzujące. Poprosiłam więc energicznego monitora imieniem Clemente o pomoc:
-muszę schudnąć dziesięć kilo.
-w którym miejscu?
-w każdym po trochu – odpowiadam logicznie.
-już w tej chwili?
-nie. Tym razem powolutku. Daję sobie dwa miesiące.
Clemente przygotował mi plan zajęć na każdy dzień. Zwariował widocznie i poniosła go fantazja, że ja to wszystko jestem w stanie zrobić w ciągu godziny dziennie. Wskakuję więc każdego dnia na bieżnię i biegnę dziesięć kilometrów na godzinę by zdążyć na pozostałe ćwiczenia, ale biegnę tylko pół godziny... stres taki, bo potem do domu biegiem też trzeba bo dzieci ze szkoły głodne... a nawet jeśli najedzone to trzeba kontrolować czy domu nie rozniosą . Biegnę i biegnę. Z prawej strony na bieżni koń widzę biegnie - dwumetrowy chłop nogi ma za długie do tej bieżni, prawie z niej spada, takie kroki jakby w zwolnionym tempie sadzi. Z lewej mojej strony krasnoludek zapiernicza. Niby tempo na liczniku takie jak moje, a przebiera krótkimi nóżkami trzykrotnie szybciej. Zazdroszczę jej ..nie krótkich nóg, tylko małych piersi. Ja jak biegnę z gracją w moich cichobiegach, mam wrażenie że i tak mnie widać. Piersi nie biegają ze mną. Każda czmycha w inna stronę i pocą się bardziej niż ja sama. Oczywiście staram się trzymać programu... czasem coś tam skrócę sobie , ale udaję, że to nie ja. Jak siadam na wiosłowanie to ziewam okropnie. Otwór gębowy mi się nie zamyka, wyglądam jakbym chciała coś powiedzieć, ale brak mi głosu. Wszędzie się widzę. Lustro na lustrze i ja w nich wszystkich. Może to ten widok tak mnie nudzi. Im bardziej widzę że ziewam i puszczam przy tym oczko, tym bardziej chce mi się spać. Każdego dnia mam zakwasy w innej części ciała. Efekt mizerny, dwa kilo w dwa tygodnie.. no ale cierpliwości, nie od razu Rzym zbudowano, to i ja muszę poczekać na te moje sześciopaki. Kobieta to musi być szczęśliwa... pomyślałam sobie właśnie, że nie dość że ma piersi pod nosem, to i sześciopak własny. W rezultacie boli mnie wszystko. Gdy opowiadam koleżance, że boli mnie nawet krocze, to pyta podejrzliwie, czy ja oby na pewno na siłowni zostaję. No a gdzie mam zostać ? Piersi też mnie bolą. Myślę że to od tego ich życia własnym życiem podczas biegania. A niech bolą. Jak się mnie nie słuchają i są takie rozpuszczone, to niech teraz nie marudzą. Gdybym miała mleko z pewnością by mi się zważyło. Clemete się ze mnie śmieje. Mam ochotę go udusić, ale jak schodzę z maszyny to mi się w głowie kręci i nie nadążam za nim ze zmęczenia. Zdarzyło mi się już spaść, bo coś mi w kolanie strzeliło..a tu panika w oczach., nie wiadomo gdzie tu plus, a gdzie minus do zwolnienia na desce, a na stop to już za późno było jak leżałam pogięta gdzieś pomiędzy maszynami. Mało zębów nie wybiłam, kolano pyknięte nie boli, tylko drugie obite, i siny łokieć. Będę żyła, zachowam fason będąc na wykończeniu. Przychodzę do domu coraz bardziej zmęczona, zazwyczaj rozrzucam nogi na sofie i nie wiem jak potem z niej zejść, żeby posprzątać, ugotować coś na dzień następny, a o wyjściu na zakupy już nie wspomnę. Czekam do ostatniej chwili przed zamknięciem sklepu i cieszę się jak już go zamkną i widzę na zegarku że już nie zdążę, więc zostaje w domu.
Dziś niestety nie mogę zostać bo lodówka świeci pustką. Czekałam na ten dzień by wszystko się skończyło, wsiadam w auto i jadę na duże zakupy. Jutro tez jest dzień i zdążę się nachodzić i nabierać., nie można aż tak dbać o środowisko i samochodu nie używać, bo przy prze-dotlenieniu mózgu nie wiadomo jakie skutki uboczne by mnie spotkały. Jeszcze jakaś narkolepsja albo i coś gorszego. A tu księcia nie ma, który by mnie całował i ze snu wyrywał i komu potem to moje cudne ciało pokażę, no komu? Tyle męczarni na marne pójdzie.  Lepiej się trzymać programu. Każdy swojego.
I marzenia proszę państwa się spełniają. Zanim dorobię się tego sześciopaku , to zakupię dziś składniki na mojito. Oł jes.
Pozdrawiam zdrową ręką i zdrową nogą.

Kobieta Zwykła Szczęśliwie Obolała. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz