sobota, 11 lipca 2015

Zmysłowa Trzepaczka



Dziś będzie o temacie identyfikacji w sieci. Wszyscy wiemy co to sieć, co to portale społeczne i inne takie tam, gdzie ludzie są ludźmi , chcą być sobą, pod przebraniem kogoś innego, co jak widać gryzie się samo z sobą. Już tłumaczę o co mi chodzi.
Jako, że jestem sarkastyczna , a czasem nie jestem, więc dziś wyliczyłam z entliczka pentliczka, że będę pół na pół.
Coraz częściej spotykam się (głównie na mojej stronie, bo na innych rzadko bywam) z ludźmi którzy ukrywają swoją prawdziwą tożsamość, chcąc tym samym "być sobą", tak by nikt o tym nie wiedział.  Podobno lepiej być sobą w ukryciu, wśród wirtualnych znajomych,   niż naocznie wśród prawdziwych, tych od lat., bo przecież gdyby się dowiedzieli jaki/jaka naprawdę jest ta osoba którą znają od lat, to pewnie by się przestraszyli i uciekli w popłochu, lub co jeszcze gorsze... zlinczowali , napluli i dopiero uciekli. No więc chodzi o to, że ja to rozumiem ,ale się dziwię troszeczkę. Osobiście nie wiem co to znaczy "być sobą”. Wszędzie jesteśmy limitowani w jakiś sposób. Ograniczani przez przepisy, zasady, jeśli nie cudze to nasze własne. Sami sobie narzucamy taki mały karcelek, z którego czasem wyfruwamy na kilka godzin by rozprostować kosteczki , po czym wracamy z bólem głowy zwanym kacem (może być fizyczny lub moralny). I nie zgodzę się z tym, że tworząc sobie nowy profil, nazywając się Malutki Pępuszek, Szparka Sekretarka, Wyuzdana Ona , Tajemniczy don Pedro , czy jeszcze jakiś inny Puchacz Ruchacz, można być sobą. Bo nie można. To tylko prowadzi w taki zakamarek, gdzie dajesz upust swoim preferencjom czy tez cechom , których jak twierdzisz nie można pokazywać w świecie realnym.
No więc z mojej strony, chcę wyrazić, że można robić wszystko by zachować się fer w stosunku do siebie i innych. Nie zawsze się da pogodzić wszystko bez cierpienia jednej ze stron, czasem musimy iść na ustępstwa i kompromisy, które także limitują naszą osobowość w myśl zasady "ja ustąpię ty ustąpisz", "ty dasz ja dam" etc. Troszke zboczę z tematu, by zaraz do niego nawiązać. 
Ja sama, któregoś razu, położyłam się spać, jak zawsze przy boku tego samego mężczyzny i następnego dnia wstałam jako matka. Musiałam zrezygnować z wielu rzeczy na rzecz dziecka ,ale moja osobowość nie została limitowana do czegokolwiek. Wręcz przeciwnie. Rozwijałam się we wszystkich możliwych kierunkach. Nigdy nie szczyciłam się tym, że jestem matką i że mam rozstępy z tego powodu, Zwyczajnie zaakceptowałam to wszystko co nowe i teraz to stanowi część mojego życia i część mnie.  Nie uciekam od tego kryjąc się pod nazwą  Zmysłowa Trzepaczka, bo i nie mam takiej potrzeby. Grunt to zaakceptować siebie. Po trochu. Ja wciąż się odkrywam, Próbuję nowych smaków , nowych doświadczeń. Wciąż nie wiem czy coś lubię do czasu, aż tego nie spróbuję. Czy to jedzenie, czy skakanie na spadochronie, czy nowe praktyki seksualne. Wszystko jest dla ludzi. Obojętnie o jaką dziedzinę życia chodzi. Dlatego nie rozumiem tego co znaczy "być sobą” pod przykrywką jakiegoś fikcyjnego profilu. No ni ch**a nie rozumiem, a przecież umysł mam otwarty.
Wiem, że często nie można powiedzieć wszystkiego co w nas siedzi. To nas psuje od środka, ale na zewnątrz jest nie do poznania. Nic nie wskazuje na zardzewiałe uczucia, dziurawe serce i zaciśnięty żołądek. Ten kto nie umie lub nie chce ranić, sam ginie w bólu. I kiedyś spotka kogoś na swojej drodze, nie koniecznie na wirtualnej. Nie trzymajmy się tak kurczowo tego świata , który tak łatwo łączy. Bo tak samo jak łączy... tak samo oddala.

Życzę by każdy spotkał kiedyś ktoś... kto spojrzy mu w oczy, poda dłoń a w niej  kamyk i powie: " wyrzuć jak najdalej...to ten ciężar który dźwigasz ". i by wykrzyczał wówczas swoje imię i nazwisko i poczuł się jedną, pełna i wartościową osobą. 
Pozdrawiam jako Kobieta Zwykłą o imieniu Monika
Z wyrazami szacunku dla wszystkich... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz