"Uf jak gorąco puf jak gorąco" - pomyślałam po raz nie wiem który, wycierając mokre pośladki i pot z czoła, nie tą samą chusteczką oczywiście. Człowiek poci się z wielu powodów. Nerwy, gorąco czy
też zwykłe zatwardzenie.
Ja mieszkam w kraju gdzie raczej jest
ciepławo, a latem jest upiornie gorąco. Latem czterdzieści stopni
w cieniu to norma. Pikuś tak zwany.
I tak jak biegam w tej mojej
dopołudniowej pracy w siłowni, gdzie pocę się jak stary kozioł, popularnie mówiąc cap, po czym zasuwam pieszo cztery kilometry w tym skwarze, to czuję jak pupa mi skrzypi gdy pośladek o pośladek się ociera.
Niestety nie jest to seksowne, to jest upierdliwe bardzo. Małe
dzieci mają tu odparzenia. Nie tylko dzieci. Dorośli także. I tak
właśnie pomyślałam teraz siedząc na krześle, że może zakupię sobie krem dla niemowląt, ale apteka już zamknięta. Następnie
nasunęła mi się bardzo chytra myśl, która przechytrza wszystkie moje dzisiejsze mysli, że w łazience mam gdzieś zakopaną
oliwkę. Nie pamiętam już czy była zakupiona w celach niecnych.
Teraz chodzi o to żeby sobie ulżyć nieerotycznie. Lecę do
łazienki, a tam buteleczka jakaś taka obleśna, termin ważności
2013. Boże. Który to my rok mamy? To już tak dawno jej nie
używałam!? Zgroza. Nic. Może tak pomoże mi talk. Miałam ospę
jako dorosła kobieta. Jezu... to on chyba już z dziesięć latek ma.
Wszystko do kosza. Przy okazji porządeczek w szafce z lekami zrobię.
Szukam , grzebię, dupsko szczypie. Co za kraj. Chyba będę spała z
wentylatorem w kroku, bo rozłożenie szeroko nóg w kierunku
otwartego okna odpada. Tu nic nie wieje. Co za kraj!? Wszystko piecze
, parzy i sama nie wiem czym turyści się zachwycają w takich
temperaturach. Dziecka do parku w ciągu dnia nie zaprowadzisz bo
zjeżdżalnia parzy w dupę także każdy chłopiec po zjechaniu
miałby jajka ugotowane na twardo, a dziewczynki wargi spierzchnięte
na maksa.
Gdy wychodzę z psem w południe, to
biedaczek nie idzie mi przy nodze jak zazwyczaj, tylko drze do przodu
w podskokach w poszukiwaniu cienia . Kilka razy zeszła mu nawet z
poduszek na łapach skóra, no ale potrzeby natury fizjologicznej
pierwszeństwo mają. Jak ciśnie na pęcherz lub inne rurki to
trzeba …
Madryt to ładne miasto. Jednak
powiedzenie „życie jak w Madrycie” jest bardzo przestarzałe.
Każdy kto tu mieszka na stałe wie, że
praca w takich warunkach męczy. Kładziesz się zmęczony i zlany
potem i wstajesz z worami pod oczami, mokry i równie zmęczony jak
przed położeniem się.
Tak zimne piwo pomaga, nie więcej niż
dwa jednak, bo śruba zaraz , a wstyd kobiecie w biały dzień
slalomem chodzić.
Jakby nie patrzeć dziwny to kraj.
Ludzie tu wylegają na ulice około 22-iej lub 23-iej , gdzie
prowadzą życie nocne całkiem przyjemnie. Tylko tak mogę
wytłumaczyć to powiedzenie. Czyli a i owszem „życie jak w
Madrycie”, ale po północy.
Póki co oddalam się w kierunku
lodówki. Kilka kostek lodu powinno pomóc moim cierpieniom. A może
i do Sangria sobie dodam. Bo tak na ciepło winko z rozcieńczaczem ,
to nie o tej porze roku.
Pozdrawiam serdecznie przegryzając
zagrzaną już oliwkę , która po godzinie czasu na talerzyku,
wygląda jak zmutowana rodzynka, oraz machając hiszpańskim
wachlarzem kupionym u chińczyka.
Dobrej nocy
KZ
hi hi hi ale mnie rozbawiłaś. Sorki, przecież nie powinno bo cierpiałaś... ale oprawa słów jest jednak rozbrajająca :-)
OdpowiedzUsuńChyba ominę Mardyt latem... ;-)
Madryt...... To dopiero jest dziura. ��
OdpowiedzUsuń:):):):)
OdpowiedzUsuń