środa, 15 lipca 2015

Życie jak w Madrycie, a dupa szczypie


"Uf jak gorąco puf jak gorąco" - pomyślałam po raz nie wiem który, wycierając mokre pośladki i pot z czoła, nie tą samą chusteczką oczywiście. Człowiek poci się z wielu powodów. Nerwy, gorąco czy też zwykłe zatwardzenie.
Ja mieszkam w kraju gdzie raczej jest ciepławo, a latem jest upiornie gorąco. Latem czterdzieści stopni w cieniu to norma. Pikuś tak zwany.
I tak jak biegam w tej mojej dopołudniowej pracy w siłowni, gdzie pocę się jak stary kozioł, popularnie mówiąc cap, po czym  zasuwam pieszo cztery kilometry w tym skwarze, to czuję jak pupa mi skrzypi gdy pośladek o pośladek się ociera. Niestety nie jest to seksowne, to jest upierdliwe bardzo. Małe dzieci mają tu odparzenia. Nie tylko dzieci. Dorośli także. I tak właśnie pomyślałam teraz siedząc na krześle, że może zakupię sobie krem dla niemowląt, ale apteka już zamknięta. Następnie nasunęła mi się bardzo chytra myśl, która przechytrza wszystkie moje dzisiejsze mysli, że w łazience mam gdzieś zakopaną oliwkę. Nie pamiętam już czy była zakupiona w celach niecnych. Teraz chodzi o to żeby sobie ulżyć nieerotycznie. Lecę do łazienki, a tam buteleczka jakaś taka obleśna, termin ważności 2013. Boże. Który to my rok mamy? To już tak dawno jej nie używałam!? Zgroza. Nic. Może tak pomoże mi talk. Miałam ospę jako dorosła kobieta. Jezu... to on chyba już z dziesięć latek ma. Wszystko do kosza. Przy okazji porządeczek w szafce z lekami zrobię. Szukam , grzebię, dupsko szczypie. Co za kraj. Chyba będę spała z wentylatorem w kroku, bo rozłożenie szeroko nóg w kierunku otwartego okna odpada. Tu nic nie wieje. Co za kraj!? Wszystko piecze , parzy i sama nie wiem czym turyści się zachwycają w takich temperaturach. Dziecka do parku w ciągu dnia nie zaprowadzisz bo zjeżdżalnia parzy w dupę także każdy chłopiec po zjechaniu miałby jajka ugotowane na twardo, a dziewczynki wargi spierzchnięte na maksa.
Gdy wychodzę z psem w południe, to biedaczek nie idzie mi przy nodze jak zazwyczaj, tylko drze do przodu w podskokach w poszukiwaniu cienia . Kilka razy zeszła mu nawet z poduszek na łapach skóra, no ale potrzeby natury fizjologicznej pierwszeństwo mają. Jak ciśnie na pęcherz lub inne rurki to trzeba …
Madryt to ładne miasto. Jednak powiedzenie „życie jak w Madrycie” jest bardzo przestarzałe.
Każdy kto tu mieszka na stałe wie, że praca w takich warunkach męczy. Kładziesz się zmęczony i zlany potem i wstajesz z worami pod oczami, mokry i równie zmęczony jak przed położeniem się.
Tak zimne piwo pomaga, nie więcej niż dwa jednak, bo śruba zaraz , a wstyd kobiecie w biały dzień slalomem chodzić.
Jakby nie patrzeć dziwny to kraj. Ludzie tu wylegają na ulice około 22-iej lub 23-iej , gdzie prowadzą życie nocne całkiem przyjemnie. Tylko tak mogę wytłumaczyć to powiedzenie. Czyli a i owszem „życie jak w Madrycie”, ale po północy.
Póki co oddalam się w kierunku lodówki. Kilka kostek lodu powinno pomóc moim cierpieniom. A może i do Sangria sobie dodam. Bo tak na ciepło winko z rozcieńczaczem , to nie o tej porze roku.
Pozdrawiam serdecznie przegryzając zagrzaną już oliwkę , która po godzinie czasu na talerzyku, wygląda jak zmutowana rodzynka, oraz machając hiszpańskim wachlarzem kupionym u chińczyka.
Dobrej nocy
KZ



3 komentarze:

  1. hi hi hi ale mnie rozbawiłaś. Sorki, przecież nie powinno bo cierpiałaś... ale oprawa słów jest jednak rozbrajająca :-)
    Chyba ominę Mardyt latem... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Madryt...... To dopiero jest dziura. ��

    OdpowiedzUsuń