piątek, 28 sierpnia 2015

Kobieta na diecie


-czego tam szukasz?
-szczęścia...bo w lodówce nie było....

To powinno być zabronione przez instytucje zdrowia psychicznego. Zaczynam dietę, zaczyna się głód, zaczyna się irytacja bo nic nie ma w szaflach, na szafkach ani pod nimi. Trzeba zabijać czas pożytecznie, broń Boże nie myśleć o czymś co ma związek ze smakiem lub ochotą...na cokolwiek.
Wyczytałam ostatnio, że większość kobiet umawiających się przez internet, boi się że zostanie zamordowana. Natomiast większość mężczyzn obawia się że kobieta okaże się gruba. Zabawne jest to, że niby akceptujemy siebie takimi jak jesteśmy, a jednak wciąż chcemy coś ulepszyć i mam tu na myśli ciało a nie umysł, bo to ostatnie to temat na inny wpis. Dość niedawno pewna osoba poprosiła mnie o napisanie coś na temat otyłości i o tym jak można być z nią szczęśliwym. Napisałam wówczas tak "No i o co chodzi z tymi preferencjami odnośnie kobiet? Ok., ja rozumiem że jedni lubią chude, inni grube, inni starsze, a starzy wolą młodsze. Są gusta i guściki. Czy ja się za przeproszeniem czepiam panów z brzuszkiem, którzy własnego pisiora nie widzą? No nie ...bo jeśli im ten widok do szczęścia nie jest potrzebny to niech im ten brzuszek rośnie. Nie uważam też by ujmowało to ich męskości. Młodzieniec na sterydach, pakujący w bicepsy może okazać się zwyczajnie chujowy w łóżku i w życiu całym. Osobiście uważam że byłabym nieszczęśliwa , zmuszając się do dożywotniej diety, bo przecież kilkomiesięczna mi nie wystarczy by zrzucić tych kilka, czy kilkanaście kilo. I wbrew pozorom myślę że kobiece piękno nie mieści się w ciele a w jej uśmiechu. Ile atrakcyjniejsza jest kobieta przy tuszy, uśmiechnięta i radosna, niż suchelec , który wciąż ma grobową minę i na wszelkie dobrocie odpowiada „nie mogę jestem na diecie”. Wiem że są gusta i guściki. Ja wole mieć wielkie piersi niż ich nie mieć, i wolę mieć kawał pośladka w który można klepnąć i nie złamać sobie ręki na kości. No to było żartem oczywiście, ale wniosek jest taki. Nie lubisz...nie patrz. Lubisz, to ok. Żyj i daj żyć innym. Ja się do Ciebie nie przypieprzam , to weź ze mnie przykład i odpierdol się proszę kulturalnie. Chcesz mieć żonę jak modelka? To powodzenia, na dożywotniej siłowni i diecie obojgu życzę. Ja w tym czasie skorzystam z życia. Pozdrawiam. KZ" 
Tak wówczas na prośbę tej kobiety napisałam, ale tak właściwie to wiem że własny wygląd ma wiele do własnego samopoczucia. Akceptacja siebie nie wynika z oczu innych , ale z własnego spojrzenia na siebie. Ja do tej pory mam opory i zawsze będę chciała wyglądać lepiej, bo daje mi to więcej pewności siebie. Głupie to, że w moim wieku człowiek ma jeszcze jakieś wstydy zakryte, ale tak jest, że odkryć je ciężko.
Samej mi wstyd przed sobą, ale jak zaczynałam współżycie ( przypomnę miałam już 20 lat) , to przez pierwsze pół roku nie ściągałam góry, to znaczy bluzki, bluzy, czy swetra. Wstydziłam się moich piersi...! Takie czasy były, że orgazmów się dostawało nawet bez ściągania spodni, więc rozbieranie się jak do rosołu też właściwie zbywało ….ech, ale nie chcę do tego wracać, bo to nie temat na ten wpis. Człowiek mądrzeje z czasem i teraz uważam, że to dwa skarby moje przecież i nacieszyć się nimi nie mogę. Co prawda w samotności bym rzekła ale to przecież bez znaczenia. Talerzyk jest na czym postawić podczas ogladania filmu z dziećmi np. 
I znów stwierdzam, że jestem kobietą zwykłą. Zawsze będę umiała pokazać się z tej lepszej strony. Zarówno w CV jak i w życiu. A kto zgadnie co kryje się w głowie kobiety podczas gdy jest postrzegana jako cudowna, urzekająca, doskonała? To tylko ona sama wie.
Wiedząc to wszystko, pozwalam sobie na odrobinę szaleństwa i zjedzenie ośmiu migdałów i wypicie szklanki wywaru z selera. Cóż za szaleństwo w ten piątkowy wieczór! Zapomnieć mi przyszło o serach, winie, burbonie, oliwkach i o...o... o tym dlaczego to robię.


6 komentarzy:

  1. Mknąca przez cichą, bezdenną otchłań kosmosu niebieska planetka, pełna jest zrozpaczonych, nieszczęśliwych ludzi, którzy szukają kogoś kto wskaże im cel, powie gdzie mają podążać i jak żyć. System bezwzględnie wykorzystuje tę wykreowaną przez siebie rozpacz (np. religie tworzące w człowieku strach i poczucie winy za przyjemności), tworząc mody, idee, wzorce, autorytety (niemożliwe do osiągnięcia a tym samym uzyskania szczęścia które obiecują), wytwarzając stymulanty (narkotyki, papierosy, alkohol, ciastka, kawa, herbata, pornosy) które na chwilę dają przyjemność, by za chwilę znacznie ją obniżyć.

    Rob

    OdpowiedzUsuń
  2. Trenera oszukasz, znajomych oszukasz... ale leginsów nie oszukasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierdziele... nie ubieram leginsów :-) Innych mogę oszukać, a sobie poprawiłam humor lodami i lampką wina... i dobrze mi z tym :-)

      Usuń
  3. wow... KZ znów jesteś na diecie? Piszę "znów", bo dzisiaj spoglądam na blog i "kilka tekstów temu" czyli 2015r. też starałaś się zmniejszyć wymiary. Nie chodzi o to żeby Ci dawać pstryczka, ale to pokazuje, że jesteś Kobietą Zwykłą jak większość z nas :-)
    Jednak do Twojego szaleństwa nie dołączę: seler i migdały. Pójdę po lampkę wina lub szklaneczkę whisky :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. haha, jestem na dozywotniej diecie z malymi przerwami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja... kupiłam większy rozmiar bowiem... czasami ograniczam smakołyki :-)
      a czas... płynie "różnie" dla różnych ludzi... czy zdarza mi się, ze zamknę oczęta aby nie dostrzec smakołyków, ale pozostaje "problem" zapachu... trudno się od tego uwolnić... mmm zapach świeżego chleba z ulubionej piekarni lub zapach gorącego sernika ...
      ups.. ale nakręciłam się ;-) zjem chociaż kawałek czekoladki :-D bo nie ma sernika

      Usuń