Tutaj w Hiszpanii, polega to na wpłaceniu gotówki i poddaniu się kilku testom. Pierwszy z nich to jazda na monitorze chyba z okresu drugiej wojny światowej. Ekran wielkości telewizora Elemis w jego pierwszym wydaniu. Dwa pokrętła którymi strach sterować...bo mogą pozostać w dłoniach. Tak naprawdę, to myślałam że uwale bo wciąż pipczało że jestem poza linią, za którą wyjechać nie można. Następnie przeszłam do pomieszczenia gdzie cyknięto mi zdjęcie jak z kartoteki kryminalnej. Zawsze się zastanawiam czemu tak okropnie wychodzę na zdjęciach "legitymacyjnych " i nie mam pojęcia. Dobrze, że policja nie wlepia mandatów za "zabójczy" wygląd. Nie wyplaciłabym się. Następnie zawołano mnie gdzieś z oddali i bładziłam po kolejnych pustych salkach jak jakiś oszołom. Już myślałam że to firma testu, czy za słuchem strafię. I trafiłam na panią która zadała mi pytanie:
-czy ma pani psidudud?
-słucham?
-czy ma pani shwhdbdh?
-co proszę?
-pytam czy ma pani problem ze słuchem. I widzę że tak.
-nie mam problemu ze słuchem, tylko pani ma problem z wyraźną wymową.
Pani uśmiechnęła się pod nosem i przeszła do sadyzmu w ramach słodkiej zemsty.
-proszę przeczytać litery od lewej do prawej w ostatnim rzędzie - nakazała zanurzając swoją kichawkę w zapiskach.
Założyłam okulary i czytam...
-co pani robi? Proszę zdjąć okulary i czytać ostatnią linię.
-bez okularów nie widzę
-to przed ostatnią proszę czytać.
-nie widzę-
-to trzecią od dołu...
-a mogę zgadywać? Mówię pani, że bez okularów nie widzę.
-nie spełnia pani wymogów...
-spełniam, ale w okularach (których nigdy nie noszę - miałam już na końcu języka).
Następnie zaliczyłam test na głuchotę i po trzech tygodniach jestem szczęśliwą posiadaczką nowego prawka z okropnym zdjęciem.
Teraz tylko muszę sprzedać auto bo nie stać mnie już na jego utrzymanie.
Takie czasy. Mamy wszystko na co nas stać. Jedni mają prawo jazdy, inni mają samochody.
Pozdrawiam prosto z metra.
KZ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz