czwartek, 16 kwietnia 2020

Coś nie ciągnie w tym życiu



Rutynowe, codzienne sprzątanie. Pranie, gotowanie, kurze, odkurzacz... No tak, odkurzacz. Ostatnio musiałam z zapchanego po czubek worka, palcem z dziury wydzierać całą zawartość, żeby cokolwiek jeszcze ciągnął. Gdybym chociaż miała jakiś "Satisfyer" albo inny zasysacz łechtaczkowy, to na kolanach, pomalutku dałabym radę, ale niestety nie mam. Pieprzone kudły psie i kocie. Kurrr...wszędzie są! Kocham moje czworonogi. Powinnam pomyśleć o zakupie wibratora, może nocą koty bym nim wypłoszyła i mogłabym spać z wyprostowanymi nogami? Co prawda mój ostatni i jedyny konsolator skończył zagryziony przez psa już chyba z 6 lat temu, ale trzeba będzie pomyśleć. Zawsze się do czegoś może przydać, jeśli nie przyda się do tego do czego jest przeznaczony. Niech tylko zniosą kwarantannę...już ja zrobię zakupy rzeczy "niepierwszej" potrzeby. Niby nie jest niezbędne do życia a cieszy jak jest (mam na myśli worki do odkurzacza).
Cieszy mnie też wiele innych drobnych rzeczy. Jak na przykład pełny barek. Teraz jest żałośnie pusty. Stoi tam słoiczek pieczarek i słoiczek szczawiu, już trzy tygodnie tak samotnie... Koniecznie muszę się zaopatrzyć w antydepresanty typu winko, Martini, kremik na spirytusie, jakieś chipsy i słodkości, no i oliwki. Mam nadzieję, że patrol mnie nie zrewiduje, bo ciężko będzie udowodnić, że poszłam do sklepu po rzeczy pierwszej potrzeby. Chociaż, zawsze można powiedzieć, że w tej chwili jest to towar niezbędny do przeżycia. Do przeżycia kolejnego dnia, bo przeterminowany o pół roku budyń już nie zadowala potrzeb naszych kubków smakowych. A człowiek który nie jest szczęśliwy i czegoś mu brak, to człowiek nieszczęśliwy a to może być tragiczne w skutkach.
Pozdrawiam ściereczką...
KZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz