czwartek, 16 kwietnia 2020

Kwarantanna sranna.

"Myjcie ręce" trąbią od miesiąca albo i od dwóch. Już nie liczę dni ani godzin... 
Ja jakoś w paranoję nie popadadłam i żyję sobie spokojnie zamknięta jak większość w czterech ścianach.
Po miesiącu (chyba)...postanowiłam wziąć się za siebie bo chata ogarnięta raczej na bieżąco i na bieżąco usyfiona więc już się nawet nie staram, żeby lepiej wyglądała, ale nogi...Boże...nogi mam zarośnięte jak u wyleniałego dzika. Biorę się za depilator i po pół godzinie pada mu bateria. Ćwierć nogi odgruzowana, a ja spięta jak dupa kulturysty. Idę do kuchni po jakiś znieczulacz doustny, w czasie gdy sprzęt do torturowania się ładuje. No ale trzeba podobno o siebie dbać zawsze, bo przecież robimy to dla siebie a nie dla kogoś (tak czytałam). Nie mam nic z procentem do picia. Co za rozczarowanie. Wstawiam wodę na herbatę i wychodzę z kuchni z kanapką w ręce...bez herbaty ( przypomniałam sobie wieczorem, że miałam się napić a nie najeść, ale już jest za późno)
Wchodzę do syna do pokoju i czuję spalony plastik. Z komputera wydobywa się mały płomień. Kur..Nosz spalił się! Ostatni jaki był na chodzie, a mam w domu trzy. No nic, trzeba będzie szukać odważnego informatyka, który zechce złożyć nam wizytę w domu w celu naprawy. To mnie motywuje do dalszych działań masochistycznych z depilatorem w ręce. Dziecko młodsze przychodzi pokazać mi oceny jakie dostało w tym trymestrze...same pały z wyjątkiem muzyki i gimnastyki. Dobrze, że chociaż te dwa podstawowe do przetrwania w życiu przedmioty zaliczone. Zawsze może zarabiać na życie grając na flecie przy wejściu do metra, pod warunkiem, że będzie to robić dobrze. No, trudno, to nie koniec świata. Dalej jadę pod włos i rozmyślam nad tym czy ja też będę musiała grać na czymś żeby nas utrzymać, bo przecież zostałam bez pracy póki co. Nie wiem co bardziej mnie wkurza, ból wyrywanych na darmo włosów, które i tak odrosną, czy moje myśli. Postanawiam odłożyć myślenie na jutro. Przecież zdążę się nad tym zastanowić bez pospiechu przez kolejne trzy tygodnie.
Czas...Czas pokaże co zrobimy, jeśli do tego czasu nie oślepniemy od patrzenia w wkrany naszych komórek.

Pozdrawiam
Ja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz