czwartek, 16 kwietnia 2020

Zakurzona nuda

Rozmawiam z siostrą jak co rano:- no, jak tam u ciebie?
- to samo co zawsze, bez zmian. A u ciebie?
-też.
Takie tam krótkie sprawozdanie z "nicsięniedzieje".
Siedzę na kanapie, do kuchni boję się wejść bo zawsze coś tam skubnę mimochodem i czuję jak dupa mi się spłaszcza a sofa zapada. Ostatnio idąc do sklepu zauważyłam, że ocierają mi się uda, a wcześniej tego nie robiły. A może i robiły już cztery lata temu a nie dopiero teraz? Może nie zauważyłam bo chodziłam bardziej okrakiem? No, nic to. Do lata już tuż tuż...wrzuci się jakąś worko-kieckę i zatuszowane.
Siedzę i patrzę na te moje piękne stopy i wciąż nie wymyśliłam do czego służą te włosy na palcach. Przebiegam wzrokiem po meblach pokrytych kurzem i zwierzęcymi kłakami. Skąd się to kurna bierze. Każdego dnia to samo. Przecież z ulicy nie, bo tam się nic nie rusza...
Może kurz mi z sufitu spada, jak ten gnojek od sąsiadów na górze biega w te i we wte w tych swoich "cichobiegach" z podeszfą z drewna albo może klocków Lego. Trzęsienie sufitu mam codzienne, może stąd ten kurz? Koniecznie muszę go odkurzyć...Zawsze to jakieś nowe zajęcie.
Czas się rozbujać i wstać, zrobić obiad i obudzić dzieciaki na śniadanie. Dziś grochówka ku pokrzepieniu serc i rozdmuchnięciu czarnych myśli.
Może jutro będzie pogodnej. Kto to wie?
Nikt nie jest jasnowidzem jeśli nie jest jasnowidzem.

Dobrego dnia
KZ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz