Nie wiem jak tam w innych krajach działa nasza ambasada, ale u nas jest okropnie.
1. Strona oficjalna jest tak sprytnie zaprogramowana, że żeby dojść do działu który cię intesuje musisz przewertować jakieś dziesięć różnych sekcji...klikasz otwierasz link, w tym liku jest kolejny link a tam jeszcze ze dwa...łoloboga, co za inżynier nad tym ciężko pracował?
2. Jak już odnajdziesz na przyklad dział paszportów, to nie ma opcji umówienia się na konkretny termin bo kalendarz wyświetla informację tekstową iż "nie ma dostępnych terminów do końca miesiąca" (kolejnego miesiąca gdy nadejdzie...wyświetli się taka sama informacja). Dodam, że bez tego w ambasadzie nikogo nie obsłużą.1. Strona oficjalna jest tak sprytnie zaprogramowana, że żeby dojść do działu który cię intesuje musisz przewertować jakieś dziesięć różnych sekcji...klikasz otwierasz link, w tym liku jest kolejny link a tam jeszcze ze dwa...łoloboga, co za inżynier nad tym ciężko pracował?
3. Gdy dzwonisz pod jeden jedyny podany na owej stonie numer, musisz odsłuchać dwujęzycznej informacji odnośnie godzin i dni obsługi, informacji w zwiazku ze stroną, na którą zapraszają w celu zapoznania się z funkcjami naszej placówki, po czym z automatu się rozłącza uprzejma, robotyczna telefonistka i tyle z rozmowy z pracownikiem. Dobrze, że choć ta na nagraniu jest miła, bo osobiście pani która tam pracuje to jakby za karę tam siedziała. Zero uśmiechu,(nawet kurde firmowego), jakiejś empatii z rodakiem czy pomocnej dłoni w razie wątpliwości. Faceci też sztywni, ale jakoś tak milsi z wygladu chociażby (pozdrawiam Pana Sebastiana)
4. Ostatnią deską ratunku jest e-mail, który najczęściej wraca jak bumerang bo mają przepełnioną skrzynkę odbiorczą. Nosz kurrr...ja pierd... Po chu...nam taka placówka? Jak to przepełniona? Ktoś tam pracuje czy nie do chuja wafla? Bo już brak przekleństw nawet by wyrazić wzburzenie.
5. W ogóle cudem jest odnalezienie ambasady w Google i w realu, ponieważ od dziesięciu lat nie aktualizuje danych i podany adres nie jest już aktualny. Więc jeśli ktoś jest nieuświadomiony przez grono znajomych, to może sobie jechać w pizdu na Pogwizdów w srodku lasu i pocałować bramę w kłódkę. Ku nie wyprowadzaniu z błędu, to samo dzieje się na ich stronie Facebook. Ma aż 400 polubień i zero publikacji.
Chyba jutro się tam przejadę w celu złożenia oficjalnego zażalenia do Pana Boga. Ewentualnie zaproponuję współpracę w celu zmniejszenia wstydu.
Ależ by się to kręciło w moich rekach...ino by się kurzyło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz