niedziela, 20 marca 2022

Horror na żywo

                               





Listopad ma to do siebie, że nie możemy się odnaleźć w zmianie czasu i pogody. W szafkach pełno, w brzuchu pełno a człowiek wciąż chodzi i szuka co by tu jeszcze na ząb wrzucić.
Syn zaproponował dziś "kino horroru" u niego w pokoju. Telewizora w salonie nie ma od roku, więc trzeba sobie jakoś czasem czas umilić. Obłkadamy łóżko poduchami, jaśkami i kokosimy się rzędem wszyscy troje plus kot. Pies oklapł z wielkim westchnieniem na podłodze puszczając przy tym gazy tak okrutne, że musieliśmy się w popłochu ewakuować. Właściwie to był dobry moment żeby skoczyć do kuchni po popkorn, ale go tam niestety nie było. Ktoś go zżarł i się nie przyznał. Zatem wszyscy troje wdzialiśmy buty na stopy i maseczki na ryjki i ruszyliśmy do sklepu po coś do podgryzania, pozwalając by pomieszczenia oczyściły się w tym czasie ze śmierdzącej zawiesiny.
Po jedynych czterdziestu minutach wracamy do domu z kukurydzą, misiami Haribo, batonami Kinder, chipsami ...bo coś na słono też trzeba, serkami topionymi do maczania paluchów, no i z paluchami, do tego czekoladki miętowe i jogurty z drażami by coś na zdowo było, do tego jeszcze Donuts w różnych kolorach i posypkach no i obowiązkowo toffe, żeby nam się na koniec gęby skleiły i nic wiecej nie dało się zjeść.
Po obejrzeniu seasu stwierdzam, że nie było warto. Film kicha i drożej niż kino mnie wyszło .
A było sobie walnąć kielonka winka i iść spać...to nie, popkornu do filmu mi się zachciało. 50 euro w plecy i dwa kilo więcej w dupie.
Teraz to już na pewno nie zasnę. Horror na żywo.

Dobrej nocy
KZ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz