Zawsze uważałam, że mam więcej szczęścia niż rozumu, albo może inaczej...że mam szczęście w nieszczęściu, albo może odwrotnie?
Mniejsza z tym. Dobra wiadomość jest taka, że zmieniłam pracę z warsztatu samochodowego na telepracę z domu. I co w tym złego? Absolutnie nic. Praca fantastyczna, pół etatu, dobre zarobki, nie trzeba stać w korkach i można się nie czesać ani nawet nie zakładać portek. No więc jakie w tym szczęściu jest nieszczęście? Ano takie, że to na czas krótki, określony. Ale jak zawsze, pozytywne nastawienie już mnie motywuje i napędza pełną parą, bo wiem że każde doświadczenie wzbogaca nasze życie i sprawia że curriculum pięknieje.A co wyniosłam z ostatniego miejsca zatrudnienia? Nauczyłam się wiele o częściach samochodowych, mechanikiem raczej nie zostanę, ale dobrze wiedzieć co nieco i sprawdzić czy nas nie "dymają" z tymi naprawami i przeglądami. Poza tym wiem czym usuwać tłuszcze i smary z rąk...no i znam się trochę na oponach. Nie tylko czy zimowe, czy letnie... Ostatnio jak mi auto na ulicy po dokumentach przejechało, to po śladzie opony na kartkach poznałam, że to Pirelli ...tak na oko 205/55/R16, myślę że wskaźnik ciężaru i prędkości 91V. Do czego mi to? Nie wiem. Ale tak inteligentnie brzmi w mojej głowie.
Dobrego dnia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz