niedziela, 20 marca 2022
Odpowiedzialność to siła do walki
Ana ma 45 lat i od 15 jest na wózku inwalidzkim i sama się nie może na nim poruszać. Generalnie nie rusza się w ogóle. Dziś o 12 miałyśmy być na rehabilitacji. Wszystko biegiem i nerwowo jak zawsze.Tak się z nią rozpędzilam na ten podjazd do paki auta, że zapomniałam się dobrze schylić...w związku z czym zostawiłam prawie skalp na brzegu "framugi". Ciemno w oczach, ciepło na głowie i mokro na twarzy. Coś tam do mnie mówiła jak we śnie o hamulach o zabezpieczeniu ale jej przerwałam:
-poczekaj, krwawie...
-co robisz?
-no zobacz, krew...
- ale skąd? Co się stało?
- poczekaj...bo chyba zemdleję - wybełkotałam.
No i nie zemdlałam. Nie mogłam sobie spokojnie paść i dramatycznie odpocząć na podłodze, bo wiedziałam, że beze mnie ona w tym garażu zginie. Telefon bez zasięgu, sama nigdzie się nie ruszy, a krzyczeć nie może bo nie ma prawie głosu.
Po chwili spokojnego oddychania i ścierania krwi z twarzy trzesącymi się rękami, rzekłam:
- daj mi pięć minut. Pójdę na górę, umyję się i wracam.
Weszłam do domu, zamoczyłam posklejane włosy i bardzo inteligentnie polałam sobie wody ultenionej na głowę w celu dezynfekcji rany, której nie widziałam, ale czułam, że tam jest. Prawie mi ta dezynfekcja oko wyżarła, bo tak jakoś do niego szybko ściekło...
Nic to. Wróciłam do garażu z bolącym globusem i piekącm okiem. Wyglądałam pewnie jak coś pomiędzy pirat z Karaibów a dzwonnik z Notre Dame.
- dawaj, jedziemy...bo już jesteśmy spóźnione.
- ale możesz prowadzić?
- moja babcia dwie wojny przeżyła a ja nie przeżyję takiej ranki?
Po dotarciu na miejsce panie rehabilitantki skierowały mnie na pogotowie, bo podobno dobrze to nie wyglądało.
Po wystaniu się na dworze w godzinnej kolejce obejrzało mnie czterech ekspertów. Jeden mi zmierzył ciśnienie, drugi przemył ranę, trzeci...to chyba tapicer, bo ze zszywaczem do mnie startował i strzelał mi w głowę jak prawdziwy pasjonat restauracji antyków, a ostatni posłuchał mi serduszka i kazał mi nic nie robić trzy dni.
Oczywiście zastosowałam się zalecenia i zaraz po pracy pojechałam na zakupy. Potem odebrałam krzesło dla młodej, potem zabrałam pranie, zrobiłam kolację, zmyłam gary, wysłałam dokumenty do księgowość i zaraz po tym staram się nic nie robić...no chyba że robić za antenę telewizyjną z taką ilością zszywek na głowie.
Pozdrawiam
KZ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz