niedziela, 20 marca 2022


 Wreszcie zerwał się u nas wiatr przed burzą. Ta duchota zabije nas wszystkich po kolei.

Przede wszystkim psa. Znosi to gorzej niż inne włochate stworzenia w tym domu...nie tylko czworonogi.
Biedny on. Wyczuł burzę już dwie godziny temu i trzęsie się jak czterdziestokilowy "psikutek", ślina z pyska cieknie, tam gdzie on...tam kałuża. Najgorsze jest to, że wciąż wpadam w poslizg i chcę rozjechać koty, które plączą mi się pod nogami, bo co godzina jest ich godzina na jedzenie. Już niech pierdzielnie dwoma piorunami i będzie po wszystkim, bo jak tak dalej pójdzie to panele podłogowe nie wytrzymają tego ciągłego ślinienia i mi napuchną szczeliny. Dobrze że inne szczeliny nie puszczają i są suche.... 
Dobrego ciepłego wieczoru

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz