niedziela, 20 marca 2022

Zapyziołowatość


Moja zapyziołowatość sobotnim porankiem.
Otóż odnośnie makijażu, sztycznych rzęs, paznokietków, dosztukowywanych włosów i innych upiększaczy.
Trafił się jeden prawdziwy komentarz dotyczący tego, że nie każdy może sobie na takie luksusy pozwolić. Oj, prawda to wielka, wszak każdy z tych dodatków nie jest na wieczność i trzeba to "odświeżać" co jakiś czas, a po kieszeni trzepie.
Jako kobieta przyznam, że z ciekawości "fundnełam se" rzęsy dawno temu. Trzy godziny życia zmarnowane na kozetce! Jezu! Po dojściu do domu musiałam te rzęsy przyciąć nożyczkami, bo wiatr nimi robiłam i rozmówcy się dusili.
Pazurki hybrydki owszem...też była próba. Odrost jest strasznie nieapetyczy, nie wspominając tego, że przez następne trzy miesiące płytka paznokcia dochodziła do siebie po spiłowaniu. Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie żałuję, a Was kochane kobiety proszę o rozgrzeszenie. Nie jestem godna nosić z dumą sztuczności. Zatem pozostanę sobie zwykłą kobitą i kłaniam się nisko oddając szacunek kobietom, które mają jaja i pieniądze żeby w ten sposób dbać o siebie. Jedna za wszystkie, wszystkie za jedną, niezależnie od gustu. Pamiętajmy, że piękno wewnętrzne zawsze wylezie na zewnątrz. Gorzej gdy go nie ma. Wtedy żadna "czarna magia" nie sprawi cudów.
Ściskam wirtualnie
Zasmarkana ja, KZ. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz